Tłumaczenie:
Yumiko
Korekta:
Miyu
Hej! W wasze ręce trafia już piąty rozdział opowiadania
o Nezumim i Shionie. Poznacie dziś ojca chłopca i relacje jakie są między nimi.
Jego imię w tej historii na pewno będzie dla Was ogromnym zaskoczeniem. Miłego
czytania i nadchodzącego tygodnia! ;D
Miyu
„Wildflower Classroom”
Nezumi otworzył
powoli zaspane oczy zbudzony głośnym dźwiękiem monotonnie rozbrzmiewającego
budzika. Jednak zamiast uderzyć w niego pięścią lub jak to nieraz bywało rzucić
nim o ścianę z satysfakcją patrząc jak zegar milknie połamany na części,
mężczyzna spokojnie go wyłączył. Usiadł powoli przeczesując dłonią włosy, aby
po chwili opadły kaskadą na ramiona. Promienie słońca leniwie sączyły się do
wnętrza jego sypialni przez zasłony tworząc na podłodze jasne paski.
Mieliśmy
ciepłe lato - pomyślał Nezumi. Podobał mu się również sposób w jaki śpiewały
ptaki. Może dzięki temu poranki nie były jednak takie złe.
Był to pierwszy
dzień po zakończeniu letniej przerwy, więc Nezumi powinien być w złym nastroju,
ale tym razem wydawało się, że już go to nie obchodzi. Czując ciepło wylewające
się zza zasłon mężczyzna przyłapał się podekscytowaniu związanym z powrotem do
szkoły. Zastanawiał się, jaka zmiana zaszła w porankach od wiosny. Może była to
sprawka ciepła, a może ptaków, albo promieni słonecznych. A może to pewien
białowłosy, bezmyślny chłopiec, który na koniec każdego dnia uśmiechał się do
Nezumiego z prawdziwą życzliwością. To również mogło być to, lecz mężczyzna
nigdy nie przyznał by się do tego przed nikim. A już na pewno nie przed
Shionem.
- Choć muszę
przyznać, - Powiedział do siebie Nezumi, gdy spoglądał na swoje zmęczone
odbicie w lustrze znajdującym się w łazience. - sposób w jaki zachowuje się
Shion jest …
Ciekawy? A może
nawet miły, przyjemny? Nezumi pokręcił głową w geście dezaprobaty. Szekspir
skarciłby go za jego dobór słow. Użył tak wielu przymiotników, a mimo to czuł, że
żaden w pełni nie mógł opisać Shiona. A może właśnie taki był Shion? Nie do
opisania.
Co takiego miał w
sobie ten chłopiec, że tak bardzo go interesował? Nezumi zadał sobie to pytanie
w trakcie zajęć lekcyjnych, gdy jego uczniowie szeptali między sobą tłumacząc
zadany im tekst. Spoglądał przez okno rozkoszując się letnim popołudniem. Może
to był jego niewinny entuzjazm lub ciekawość, a może i determinacja? Może była
to jego szczera życzliwość? Impuls wywołany przez myśli o Shionie był tak nagły
i niespodziewany, że niemal pozbawił
Nezumiego tchu. Dlaczego? Dlaczego takie bezmyślne, niewinne dziecko wdarło się
do jego myśli nie chcąc ich opuścić? Dlaczego tak go ciekawił? Nezumi
niecierpliwie wyczekiwał chwili, w której mógłby spędzić nieco czasu z Shionem,
choć musiał przyznać, że prawie nic o nim nie wiedział.
Nie widział się z
Shionem tyle czasu. Czy wciąż zachłannie czytał książki? Może Szekspir przestał
go interesować. Nezumi zmarszczył brwi. Co jeśli Shion przestanie go odwiedzać,
jeśli przestanie czytać książki, które nietknięte przez wiele lat leżały na
półkach otulane przez coraz grubsze warstwy kurzu? Mężczyzna uważał, że właśnie
taka była młodzież. Znalazłszy coś ciekawego nieustannie się tym zajmowała,
dopóki nie wydało im się to nudne, a miejsce ich starego zainteresowania
zastąpiło coś innego. Nezumi miał tylko nadzieję, że to „coś innego” było czymś
co mógłby robić razem z Shionem. Musiał przyznać, że polubił towarzystwo
chłopca. Nezumi nie potrafił za bardzo
tego wytłumaczyć. Nienawidził przebywać wśród ludzi, którzy byli bezmyślni oraz
bezceremonialnie okazywali swoje emocje, a jednak mimo wszystko Shiona nie
zrażało towarzystwo Nezumiego. Może to Szekspir sprawiał, że chłopiec kręcił
się wokół niego, a może powodem był on sam. Nezumi miał nadzieję na to drugie.
- Hej, Nezumi!
Nezumi zamrugał
wyrywając się z zadumy. Inukashi stał przed jego biurkiem krzyżując ramiona na
wysokości klatki piersiowej ze sceptycznym wyrazem twarzy.
- Słucham?
- Wyglądałeś
przez okno zamyślony tak, jak chyba nigdy wcześniej.
- Nigdy
wcześniej? Co ty nie powiesz.
- Nieważne. –
Mruknął Inukashi, po czym kucnął opierając brodę o podparte na biurku Nezumiego
ręce i spojrzał na przyjaciela. – Jestem znudzony, Nezumi.
- Prowadzę teraz
zajęcia. – Powiedział do Inukashi , lecz w momencie, w którym omiótł wzrokiem
klasę zastał ją całkowicie pustą. Najwyraźniej była pora lunchu. – Och,
nieważne.
- Cholera, Nezumi
jak długo byłeś nieobecny? – Inukashi pokręcił głową z niedowierzaniem, a po
chwili na jego ustach zagościł szeroki uśmiech. – Poznałeś kogoś podczas
letniej przerwy?
- Pytasz czy
kogoś poznałem? To przez to, że moje życie towarzyskie jest nad wyraz bujne,
prawda? – Zapytał sarkastycznie Nezumi unosząc brew.
Inukashi wytknął
do niego język w odpowiedzi.
- A może to ten
beznadziejnie wyglądający dzieciak, którego niańczysz? – Dokuczał dalej Inukashi
uśmiechając się. Nezumi przewrócił oczami. – Nie patrz tak na mnie.
- Nie wiem jak
mógłbym inaczej na ciebie patrzeć.
- Dupek z ciebie.
Nezumi zignorował
strumień obelg wymierzonych w jego kierunku rozważając co sprawiło, że Inukashi
napomknął o nastolatku. Czy to było aż tak oczywiste, że Nezumi przejmował się
Shionem? Czy Shion naprawdę go obchodził?
Shion nie był
nawet jednym z jego uczniów, a Nezumi znał go dopiero od kilku miesięcy.
Dlaczego to, czy nastolatek przestałby go odwiedzać czy nie, miało dla niego
znaczenie? Mężczyzna nie był pewien co sprawiło, że tak przywiązał się do
Shiona. Być może stało się to za sprawą jego niewinnej ciekawości,
determinacji, bądź szczerej życzliwości? Nezumi nigdy wcześniej nie spotkał
osoby choć odrobinę podobnej do Shiona. Wmawiał sobie, że tak bardzo lubił
przebywać w towarzystwie chłopca, gdyż ten był po prostu interesujący. I tylko
z tego powodu.
Nezumi próbował
sobie przypomnieć, kiedy stał się tak wielkim kłamcą, żeby okłamywać nawet
samego siebie.
* * *
- Shion.
Na dźwięk swojego
imienia chłopiec zamarł wpół kroku odwracając się, a jego oczom ukazała się
sylwetka zmierzającej w jego kierunku Safu, która machała do niego uśmiechając
się entuzjastycznie. Był koniec lekcji, a wszyscy uczniowie odetchnąwszy z ulgą
na dźwięk szkolnego dzwonka zaczęli zmierzać w kierunku wyjściu. Lecz powodem
szczęścia Shiona nie był koniec zajęć, a myśl, że za chwilę będzie mógł
zobaczyć się z Nezumim po raz pierwszy od kilku tygodni, które dla chłopca
zdawały się być latami. Kiedy Safu
dołączyła do niego spojrzał na nią niechętnie. Shion bardzo lubił Safu i uważał
ją za swoją najlepszą przyjaciółkę, lecz jedyna osoba, którą chciał w tym
momencie ujrzeć znajdowała się na drugim piętrze budynku, otoczona przez
starzejące się woluminy oraz powietrze przepełnione sarkazmem.
- Co się stało,
Safu?
- Stwierdziłam,
że moglibyśmy dzisiaj wrócić do domu razem. – Powiedziała nieco zdyszana Safu i
uśmiechając się poprawiła pasek od torby na ramieniu. Wsunęła niesforny kosmyk
włosów za ucho przechylając głowę i marszcząc lekko brwi. – W tym roku szkolnym
jeszcze ani razu nam się to nie zdarzyło.
- Och, masz
rację. – Uświadomił sobie Shion jednocześnie czując wyrzuty sumienia, że nie
poświęcał dość uwagi swojej najlepszej przyjaciółce. – Przykro mi Safu. Właśnie
szedłem się z kimś zobaczyć.
- Chodzi o tego
nauczyciela, prawda? – Zapytała cicho Safu. Westchnęła i przygryzła wargę
spoglądając na stopy. – On nie jest nawet twoim nauczycielem, Shion. Dlaczego
tak często go odwiedzasz?
- Dlaczego? –
Shion powtórzył pytanie i zacisnął usta zastanawiając się, co powiedzieć.
Próbował wymyślić odpowiedź, która nie ukazywałaby go jako egoisty w oczach
Safu, lecz niestety nic nie przychodziło mu do głowy. Po prostu czuł
pragnienie, aby zobaczyć Nezumiego. Właśnie pragnienie. Nie było konkretnego
powodu, dla którego chciał się z nim spotkać.
– Ekhm, bo to jest tak, że…
- Zresztą
nieważne, Shion. – Safu przerwała mu robiąc kilka kroków w tył. – Zobaczymy się
jutro rano.
- Yyy… tak. Do
zobaczenia jutro. – Powiedział Shion w kierunku wycofującej się dziewczyny z
uniesioną w geście pożegnania ręką, którego jednak Safu już nie zauważyła.
Powoli ruszył w stronę schodów prowadzących na wyższe piętro, rozmyślając.
Czy
był złym przyjacielem dla Safu? Prawdą było, iż spędził z nią w tym roku dużo
mniej czasu niż jak za dawnych czasów. Kiedy byli dziećmi mogli spędzać ze sobą
każdą chwilę. Uczyli się codziennie po szkole, z której zawsze wracali razem,
także chodzili do niej wspólnie i zawsze byli tez w tej samej klasie. Dni wolne
spędzali w bibliotekach, a czasem w centrach handlowych, gdy Shion chciał
poprawić humor przyjaciółce. Nastolatek posiadał wiele miłych wspomnień z
kolacji spędzonych z Safu i jej dobroduszną babcią, wspomnień ze wspólnej
zabawy w deszczu, albo patrzenia w gwiazdy. Kiedy przestał pamiętać, że Safu
była osobą do której zawsze mógł pójść, gdy miał jakiś problem, i na której
zawsze mógł polegać? Czy zrobił dla niej cokolwiek, aby zwrócić jej przysługę?
- Skąd ta ponura
mina?
Shion zamrugał
przepędzając łzy, na które aż do tego momentu nie zwrócił uwagi. Spojrzał w
górę, aby ujrzeć zatroskaną twarz Nezumiego. Wyłącznie z przyzwyczajenia,
podświadomie pokierował się ku jego sali. Mężczyzna odłożył czytaną książkę,
coś w języku angielskim, podchodząc do Shiona.
- Co?
- Wyglądasz
jakbyś miał zamiar się rozpłakać. – Powiedział bardziej delikatnie Nezumi
podczas, gdy Shion zamknął za sobą drzwi. – Witaj, Shion.
Kiedy Shion
ponownie odwrócił się w stronę wnętrza klasy zamarł ze zdziwienia wywołanego
bliskością Nezumiego. Mężczyzna zmierzwił czule śnieżnobiałe włosy chłopca i
spojrzał na niego z niepokojem. – Poważnie, Shion. Co się stało?
- Nic! – Shion
odpowiedział fałszywie, lecz jego twarz rozjaśnił przekonywujący, pogodny
uśmiech. – Miło cię widzieć, sensei!
- Kłamca. –
Wymamrotał do siebie Nezumi nie zważając na to, że Shion mógł go usłyszeć.
Przesunął dłonią po włosach Shiona raz jeszcze zanim wycofał się w kierunku
biurka. – Ciebie również miło widzieć.
Shion uśmiechnął
się szeroko na jego odpowiedź i idąc za nim w stronę biurka, zaczął wypytywać
mężczyznę o to, jak minęły mu wakacje.
* * *
Kilka dni po
rozpoczęciu drugiego semestru Shion siedział na szczycie biurka, dokładnie
naprzeciw Nezumiego, trzymając na kolanach otwartą książkę od biologii. Jego wzrok
wertował stronę za stroną z niesamowitą szybkością, utrwalając w jego pamięci
wszystkie przeczytane informacje oraz nowe słowa. Nezumi obserwował czytającego
Shiona przez minutę lub dwie. Porównywał wyraz twarzy chłopca pochłaniającego
wiedzę, do tego który w jego wspomnieniach z zapałem czytał staroangielską
literaturę znalezioną w biblioteczce. Oba bardzo się od siebie różniły. Nezumi
postanowił polubić nieco bardziej wyraz twarzy chłopca czytającego w skupieniu
Szekspira.
- Hej, Shion?
- Mmm? – Chłopiec
wymruczał w odpowiedzi nie odrywając wzroku od książki. Nezumi odchylił się do
tyłu kładąc nogi na biurku i wyjrzał przez okno. Minęło wiele godzin od
zakończenia lekcji.
- Czym się
interesujesz? – Nezumi zapytał szczerze zaciekawiony. Jak ktoś mógł czytać
zarówno Szekspira jak i książkę od biologii z takim samym entuzjazmem zważywszy
na to, jak różne były te dwie rzeczy?
- Interesuję? –
Shion powtórzył pytanie odrywając wzrok od małej czcionki, aby spotkać
zaciekawione spojrzenie Nezumiego. – Co masz na myśli?
- Och, daj
spokój. – Nezumi odpowiedział splatając palce dłoni za głową i uniósł brew na
pytającą odpowiedź chłopca. – Twoje życie na pewno nie może obracać się tylko
wokół Szekspira, edukacji i nauki!
- W pewnym sensie
tak właśnie jest. – Wymamrotał Shion. – Spędzam jeszcze czas z Safu.
- Poważnie. –
Nezumi nie ustępował. – Czym jeszcze się interesujesz?
- Mmmm. – Shion
przechylił głowę zastanawiając się nad odpowiedzią i przygryzł wargę w geście
koncentracji. – Myślę, że … hmmm … Lubię … Ciasto wiśniowe?
Nezumi zamrugał
ze zdziwieniem. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
- Ciasto
wiśniowe?
- Tak.
Przez moment w
ciszy podtrzymywał spojrzenie Shiona, aby po chwili zza zaciśniętych ust wydobył
się stłumiony chichot. Nagle zaczął się śmiać zakrywając dłonią usta, co jednak
nie pomogło w uciszeniu niepohamowanego śmiechu. Shion zarumienił się ze
wściekłości krzyżując ramiona na wysokości klatki piersiowej w geście obrony, gdyż
nie uważał, aby była to zła odpowiedź. Śmiech Nezumiego w końcu ucichł i
mężczyzna wstał z krzesła, żeby po chwili usiąść ponownie tym razem jednak
naprzeciw Shiona, wpatrując się w niego z szerokim uśmiechem.
- To doskonała
odpowiedź jak na ciebie, Shion. Ciasto wiśniowe, tak?
- Nie wiem, co w
tym śmiesznego. – Powiedział zakłopotany Shion. Nezumi uśmiechnął się szerzej.
- Ciasto wiśniowe
nie jest zainteresowaniem, Shion.
- Przecież już
wiesz, co lubię robić! Lubię czytać, najbardziej Szekspira. Lubię też takie
rzeczy jak biologię, ekologię i chemię, choć ekologię najbardziej. – Shion
powiedział obronnie. – I … Pomagam czasem mojej mamie piec ciasto wiśniowe, co
wychodzi mi najlepiej. I spędzać czas z Safu też lubię!
Nezumi słuchał
chaotycznej wypowiedzi Shiona przypatrując się jego zdeterminowanej minie ze
skrywaną czułością. To było dość ciekawe, zobaczyć Shiona zakłopotanego, a
zarazem tak rozentuzjazmowanego w tym samym czasie. To była jedna z ujmujących
go w Shionie rzeczy, choć nigdy nie przyznałby się do tego na głos.
- No i lubię też
gwiazdy! – Shion zakończył nieco niepewnie pocierając nieśmiało ręką wciąż
jeszcze zaróżowiony policzek. Nezumi przechylił głowę.
- Gwiazdy? –
Nezumi powtórzył nieco zaskoczony.
- Tak! – Shion
przytaknął uśmiechając się. - Kiedy byłem młodszy, a moja mama nie musiała tyle
pracować i miała więcej wolnego czasu, obserwowaliśmy razem gwiazdy. Pokazała
mi nawet kilka konstelacji, ale nie mogę ich sobie przypomnieć.
- Zatem twoja mama
dużo pracuje? – Zapytał Nezumi uświadamiając sobie, że po raz pierwszy Shion
napomknął o swojej rodzinie. – Kim jest z zawodu?
- Pielęgniarką. –
Chłopiec powiedział z pogodnym uśmiechem. – Czy to nie jest dobra praca?
Chociaż dużo pracuje, więc jest nieco samotna.
- Tak. To dobra
praca. – Przyznał Nezumi uśmiechając się z jawnym podziwem na myśl, że Shion
wspiera swoją matkę. – A co z twoim ojcem?
Nezumi zobaczył,
jak uśmiech Shiona mimowolnie zadrgał, a przez jego oczy przemknął cień
nieznanej mu emocji. Chłopiec zawahał się nieco przed odpowiedzią.
– Dużo podróżuje
w ramach pracy, więc rzadko kiedy bywa w domu.
Shion kłamał, co
nie umknęło uwadze Nezumiego. Widział to w jego oczach i słyszał w głosie. Nie
dając jednak niczego po sobie poznać odpowiedział obojętnie.
– Rozumiem. Co za
szkoda.
- Tak. – Shion
powiedział szybko urywając temat. Otworzył usta, aby coś powiedzieć, a w tym
samym czasie jego wzrok napotkał zegar wiszący za biurkiem Nezumiego.
– Czy naprawdę
jest już tak późno?
- Hmm? – Nezumi
odwrócił się, aby sprawdzić godzinę. Dochodziła dwudziesta, a słońce chyliło
się ku zachodowi. – Och myślę, że tak.
- Cholera. –
Shion zaklął zeskakując z biurka i w pośpiechu pakując podręcznik do torby. –
Straciłem poczucie czasu.
- Skąd ten
pośpiech?
- Miałem wrócić
do domu przed dziewiętnastą. – Shion powiedział żałośnie przewieszając torbę
przez ramię i rzucając kolejne zaniepokojone spojrzenie w stronę zegara.
- Przepraszam, że
cię zatrzymałem. – Nezumi powiedział ze szczerą skruchą. Spojrzał przez okno na
ciemniejące niebo marszcząc brwi. – Odwieźć cię do domu?
- Nie chcę być
dla ciebie utrapieniem. – Powiedział Shion na co Nezumi machnął tylko ręką.
Zgarnął swoją teczkę z biurka, po czym wstał przeciągając się.
- Nie mam powodu,
aby zostawać tu dłużej. Utrapieniem byłoby raczej zmartwienie się tym, że
idziesz do domu po ciemku. – Odpowiedział mężczyzna uśmiechając się na widok
wdzięcznego uśmiechu, który rozprzestrzenił się na twarzy chłopca.
* *
*
-
Jadę samochodem sensei! – Shion zanucił śpiewnym głosem podskakując radośnie w
fotelu podczas, gdy Nezumi prowadził auto jadąc w dół ciemnej ulicy. Przydrożne
latarnie oświetlały twarz Shiona w dziwnych odstępach. Jego wcześniejszy
niepokój zdawał się kompletnie wyparować, a on sam uśmiechał się szeroko do
Nezumiego. – Bardzo dziękuję.
-
Nie masz za co. – Odpowiedział Nezumi. – Nie wiem jednak dokąd jadę, tak więc
dobrze by było gdybyś mnie pokierował.
-
Dobrze!
Nezumi
musiał przyznać, że był nieco zdenerwowany faktem, że Shion jest w jego
samochodzie. Uczeń, którego ledwo znał był
tak blisko niego. Przynajmniej tak właśnie sobie wmawiał, że ledwo go zna. Ich
znajomość z dnia na dzień stawała się coraz bardziej osobista. Nie
przeszkadzało mu to, lecz było to dla niego dość niezwyczajne.
Gdy
w końcu podjechali pod dom Shiona, który swoją drogą znajdował się bliżej niż
Nezumi sądził, chłopiec zdawał się nieco wahać czy wysiąść z auta mężczyzny.
-
Czy coś się stało?
-
A-ach nie, skąd. – Shion szybko zaprzeczył uśmiechając się. Otworzył drzwi od
samochodu wysiadając z niego i ciągnąc za sobą torbę, aby po chwili przewiesić
ją sobie przez ramię. Uśmiechnął się po raz kolejny do Nezumiego przed
zamknięciem drzwiczek, po czym pochylił się przez otwarte okno. – Bardzo
dziękuję, sensei.
-
Chcesz, abym odprowadził cię do środka? – Zapytał Nezumi zdesperowany, aby
spędzić choć chwilę dłużej z Shionem. Wstydził się tego, jak łatwo przywiązał
się do Shiona, lecz ciągnęło go do niego. Nie mógł się powstrzymać.
-
Nie! – Odpowiedział natychmiast chłopiec. Nezumi uniósł nieco brwi. Shion
przygryzł wargę spoglądając przez ramię w stronę domu zanim potrząsnął głową. –
Nie. Myślę, że to nienajlepszy pomysł.
-
Słucham? Dlaczego? – Nezumi zastanawiał się, dlaczego Shion ujął to w taki
sposób jakby miał ponieść konsekwencje tego czynu.
-
Po prostu chodzi o to, że mój tata jest dziś wieczór w domu. – Chłopiec
powiedział ciszej. – Nienawidzi, gdy się spóźniam.
Nezumi
skrzywił się na myśl, iż Shion mógł mieć złe relacje z ojcem. Jednak na twarzy
chłopca malowało się coś jeszcze poza niepokojem i smutkiem. W jego oczach
jawił się strach. Chłopiec był przerażony perspektywą wejścia do domu, co
bardzo zaniepokoiło Nezumiego. Wysiadł z samochodu bez słowa zamykając za sobą
drzwiczki. – Odprowadzę cię do drzwi.
-
Sensei, ale …
-
Chodź. – Nezumi przerwał mu ujmując go za rękę i prowadząc do frontowych drzwi
jego domu.
Shion
przysunął się bliżej Nezumiego ściskając mocno pasek swojej torby. Mężczyzna
rzucił mu zaniepokojone spojrzenie, lecz chłopiec wpatrywał się przed siebie
zaciskając usta w cienką linię. Dlaczego był tak zdenerwowany?
-
Shion, dlaczego jesteś taki przerażony? – Nezumi zapytał delikatnie, gdy
dotarli do drzwi. Chłopiec przygryzł wargę i pokręcił głową patrząc na
Nezumiego. – Shion.
-
Sensei, wszystko w porządku, po prostu… - chłopiec zaczął nerwowo, lecz w
środku jego zdania drzwi otworzyły się ukazując młodą, ładną kobietę z długimi,
brązowymi włosami.
-
Shion, gdzieś ty się podziewał?! Twój ojciec… Och, witam. – Kobieta zauważyła z
zaskoczeniem Nezumiego. – Kto to jest?
-
Nazywam się Nezumi. Uczę w szkole, do której uczęszcza Shion. – Mężczyzna
odpowiedział gładko zanim chłopiec zdążył wyjąkać odpowiedź. Nezumi wyciągnął
rękę w stronę kobiety. – Przepraszam, że zatrzymałem go tak długo.
-
Och, w porządku, w porządku. – Kobieta odpowiedziała uśmiechając się uprzejmie.
Chwyciła wyciągniętą dłoń Nezumiego. – Jestem Karan. Mam nadzieję, że Shion nie
sprawiał zbyt dużych problemów.
-
Żadnych. – Odpowiedział mężczyzna.
-
Zjesz z nami kolację, Nezumi? – Karan zapytała uprzejmie. Nezumi spostrzegł
ukryte przerażenie w oczach chłopca na te słowa. Nastolatek ścisnął uchwyt
torby jeszcze mocniej, aż pobielały mu kłykcie.
-
Nie. Nie chcę się narzucać.
-
Karan! Czy to Shion? Co do diabła zabrało mu tak dużo czasu? – Shion przymknął
powieki i wziął drżący oddech w momencie, w którym za plecami kobiety pojawił
się nieco zaskoczony człowiek.
Mężczyzna
wlepił oburzone spojrzenie przekrwionych oczu w Nezumiego. Zdawał się chwiać
mimo, iż stał w miejscu. Intensywna woń alkoholu dobiegła nauczyciela, choć
znajdował się kilka metrów od nieznajomego. Mężczyzna ruszył w stronę Nezumiego
popychając na bok kobietę, aby lepiej się mu przyjrzeć. Karan potknęła się
odzyskując jednak po chwili równowagę i niepewnie stanęła za nietrzeźwym mężem
bacznie obserwując nauczyciela. Mężczyzna wyglądał jakby spożył więcej niż
kilka drinków tego wieczoru.
„To
musi się często zdarzać … Ojciec Shiona …” – Nezumi poczuł nagle przytłaczającą
ilość sympatii do wrażliwego chłopca, który przybliżył się nieco w jego stronę.
-
Kim jesteś do cholery? – Mężczyzna zapytał głośno.
-
To jest nauczyciel Shiona, Yoming. – Karan powiedziała cicho.
-
Przepraszam, że zatrzymałem Shiona tak długo. – Powiedział Nezumi patrząc
pewnie na mężczyznę. – To nie jego wina.
-
Jestem pewien, że to jego wina. – Yoming mruknął przenosząc spojrzenie na
chłopca. – On zawsze namota w taki czy inny sposób.
Nezumi
wytrzeszczył oczy z lekkim niedowierzaniem. Yoming wyciągnął rękę chwytając
Shiona za ubranie i ciągnąc go do wnętrza domu. – Czekaj, Shion …
-
Dzięki za opiekę nad naszym chłopcem. – Wybełkotał Yoming. Szarpnął gwałtownie
ramię chłopca. – Shion podziękuj nauczycielowi za przywiezienie cię do domu.
-
Dziękuję, sensei. – Chłopiec wymamrotał cicho unikając spojrzenia Nezumiego.
Karan
uśmiechnęła się słabo do Nezumiego zanim zamknęła przed nim drzwi. Nim zupełnie
się zatrzasnęły Nezumi zawołał jeszcze:
-
Zobaczymy się jutro Shion!
Drzwi
zamknęły się bez odpowiedzi.
~~ Koniec rozdziału 5 ~~
~~ Koniec rozdziału 5 ~~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz