Korekta: Miyu
(Ideą tego bloga jest tłumaczenie ciekawych fanfików No.6 na język
polski. Ten fanfik znalazłyśmy na stronie http://m.fanfiction.net/s/8734149/1/.
Przed sobą macie jego pierwszy rozdział. Następne będą pojawiały się co tydzień w każdą niedzielę ;)
Yumiko i Miyu
"Wildflower Classrooms"
Donośny dźwięk budzika przerwał ciszę wczesnego poranka. Monotonne brzęczenie przyprawiło mężczyznę leżącego w łóżku o jęk rezygnacji. Wyciągnął ramię w stronę zegara uderzając w niego pięścią. Głębokie westchnienie wydobyło się z jego ust w momencie, w którym alarm ucichł pozwalając mu na nowo rozkoszować się poranną ciszą. Poranki zawsze były dla niego ciężkie, lecz ten był wręcz okropny. Rozpoczynał on pierwszy dzień nowego roku szkolnego. Oznaczało, to bezmyślne dzieciaki bezcelowo wałęsające się po szkolnych korytarzach plotkując w najlepsze z przyjaciółmi. Tak jakby szkoła stała się miejscem spotkań towarzyskich zamiast edukacji. A może właśnie o to chodziło? Nie był pewien dlaczego przerwał edukację w liceum. Teraz, gdy o tym myślał dotarło do niego, że nigdy nie stawiał czerpania radości ze szkolnych lat na pierwszym miejscu. Tak, więc dlaczego zdecydował się nauczać?
Mężczyzna westchnął raz jeszcze, zanim
wygrzebał się z łóżka. Podszedł do okna wpatrując się we wciąż jeszcze ciemne
niebo. Była wiosna, więc dlaczego na zewnątrz nie było jasno? Mężczyzna był
poważną osobą, lecz i bardzo niecierpliwą. Wyczekiwał on poprawy pogody, aby
uczniowie przestali nanosić do budynku śnieg z błotem oraz brudzić podłogi.
Jako nauczyciel, był on zobowiązany do pomagania przy sprzątaniu budynku.
Pomimo tego, iż uczniowie zazwyczaj czyścili obuwie przed wejściem na teren
placówki, mężczyzna uważał ich za bandę próżnych dzieciaków. Tak właśnie
postrzegał nastolatków. Być może było, to przejawem niesprawiedliwości, swego
rodzaju uprzedzenia z jego strony. Być może.
Niespodziewanie jego telefon rozdzwonił się,
wyrywając mężczyznę z zadumy. Podszedł do szafki nocnej, chwytając go i
przykładając do ucha odebrał z nieprzyjemnym :
- Czego?
- Witaj Nezumi. Widzę, że ktoś jest w wyśmienitym humorze tego ranka. – Wymamrotał szorstkim głosem jego przyjaciel, a zarazem kolega z pracy, Inukashi. – Chciałem się tylko upewnić, czy aby nie zapomniałeś o rozpoczęciu roku.
- Czy kiedykolwiek zapomniałem?
- Zeszły semestr.
- Taa, przecież pamiętałem. – Mruknął Nezumi, umieszczając telefon pomiędzy ramieniem, a policzkiem, wyciągając z szafy czyste ubrania. Wciągnął na siebie spodnie, po czym spojrzał na zegar. – Nie sądziłem, że wstaniesz tak wcześnie.
- Muszę wyprowadzić moje psy. – Powiedział bezceremonialnie Inukashi. Nezumi skinął ze zrozumieniem, wiedząc, iż jego rozmówca nie mógł dostrzec tego gestu. Inukashi posiadał sporo psów, a każdy z nich był dla niego specjalny oraz wyjątkowy na swój własny, unikalny sposób. – Mógłbym powiedzieć dokładnie, to samo o tobie.
- Ja zawsze wstaję wcześnie. – Mężczyzna poinformował Inukashi. – W każdym bądź razie, muszę się przygotować. Do zobaczenia na miejscu.
- Do zobaczenia.
Nezumi nie był specjalnie
rozmowny.
* * *
Według Shiona, poranki były
na swój sposób ekscytujące. Nigdy nie mogłeś być pewien tego co spotka cię, gdy
już wstaniesz. Mogłeś być zmęczony, jak i wypoczęty. Mogło być ciepło, jak i
zimno. Wszystko mogło pójść również po twojej myśli. Oczywiście, rzadko kiedy
się tak działo, lecz chłopcu wcale, to nie przeszkadzało, ponieważ lubił, gdy
nie wszystko szło, tak jak powinno. Co do tego nie było wątpliwości.
Ten poranek był dla niego,
jednak wyjątkowo ekscytujący, gdyż oznaczał on pierwszy dzień nowego roku
szkolnego. Pierwszy dzień w nowej szkole. W nowym liceum. Nastolatek zerwał się
z łóżka w momencie, w którym jego budzik rozdzwonił się w najlepsze. Był bardzo
podekscytowany myślą, iż od teraz wszystko mogło się zdarzyć. Shion był wiecznym
optymistą.
- Shion? Wstałeś już?
- Tak! – Powiedział radośnie chłopiec, odwracając się, aby posłać szeroki uśmiech jego mamie, stojącej w progu drzwi sypialni. Shion kończył zapinać swoją nową koszulę, nieodłączny element jego nowego szkolnego mundurku. Wyciągnął ręce ku sufitowi, przeciągnął się i ziewnął potrząsając energicznie głową, aby przepędzić uczucie senności. Shion wsadził głowę pod prysznic, ochlapując ją wodą, aby się rozbudzić, a w jego śnieżnobiałych włosach połyskiwały delikatnie przezroczyste kropelki, które skapywały na jego ramiona, jak i podłogę wokół niego. Nastolatek uśmiechnął się do matki, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. – Przez chwilę byłem rozbudzony.
- To do Ciebie takie niepodobne. – Zauważyła Karan, wchodząc do pokoju, podczas gdy Shion zgarnął z biurka krawat, przewieszając go sobie na szyi i zawiązując najlepiej jak tylko potrafił.
– No no Shion, niezły elegant z ciebie.
Chłopiec uśmiechnął się ponownie wzruszając ramionami, po czym wyjrzał przez okno, za którym firmament powoli się rozjaśniał.
* * *
- Nienawidzę nowego roku
szkolnego. – Mruknął Nezumi opierając się o framugę drzwi prowadzących do jego
klasy, zaś Inukashi opierał się o ścianę obok swojego przyjaciela, obserwując
zgiełk uczniów na korytarzu. Niektóre twarze były znajome, a inne kompletnie
obce. Nezumi i Inukashi nauczali w salach o numerach 3A oraz 3B. W tym roku ich
uczniowie uczęszczali do drugiej klasy. Starsi uczniowie oprowadzali po
korytarzach swoje młodsze rodzeństwo, mundurki niektórych z nastolatków były
dla nich za małe bądź za duże, a jeszcze inni uczniowie pokrzykiwali radośnie
na wieść, iż zostali umieszczeni w klasie z ich przyjaciółmi i najprawdopodobniej
będą w niej razem do końca liceum. Ich szkoła rzadko kiedy przenosiła uczniów
do innych klas, gdyż było to kłopotliwe i tak też postępował Nezumi, nie
dodając bądź wyrzucając z jego grupy żadnych uczniów. Gdy dzwonek wreszcie
zadzwonił, uczniowie zaczęli rozchodzić się w popłochu do swoich klas. Nezumi i
Inukashi pożegnali się, ze znużeniem udając się do swoich sal, aby
przeprowadzić pierwsze od zimowej przerwy zajęcia.
Nezumi
nauczał Literatury Angielskiej, co absolutnie uwielbiał. Najbardziej lubił
klasyki takie jak „Romeo i Julia” bądź „Hamlet”. Teraz, gdy jego uczniowie
potrafią już w miarę płynnie posługiwać się językiem angielskim zarówno w
pisowni jak i w czytaniu, mężczyzna pomyślał, że mógłby czytać im Romeo i Julię. A może Makbeta? Chociaż, ta tragedia była zbyt
zawiła i zawierała wiele symbolicznych znaczeń, których mogliby nie zrozumieć
uczniowie nie posługujący się jeszcze angielskim w tak dobrym stopniu.
Mężczyzna lubił swoich obecnych uczniów,
uważał ich nawet za grzecznych i nie irytujących, chociaż, jak w każdej innej
klasie, musiała znaleźć się osoba, która nie chciała się uciszyć,
przeszkadzając w prowadzeniu lekcji, aby pokazać innym jaka jest fajna. Nezumi
nienawidził takich uczniów (choć nie przyznawał się do tego, gdyż nauczyciel
nie powinien nienawidzić swoich wychowanków) i był nieco zmieszany, gdy wszedł
do klasy Inukashi, nauczającego przedmiotów ścisłych, jak matematyka, który
znany był ze swojego ostrego temperamentu oraz, mówiąc eufemistycznie,
nietolerancji dla głupoty. Nezumi odchylił się na krześle spoglądając na widok
za oknem, podczas gdy jego uczniowie tłumaczyli zadany im uprzednio tekst.
Promienie wiosennego światła leniwie sączyły się przez szyby, oświetlając
wnętrze pomieszczenia. To było takie nudne.
* * *
Shion nie był pewny co sądził o liceum, gdyż nie znał w nim nikogo poza jego najlepszą przyjaciółką, Safu. Łut szczęścia chciał, aby trafili do tej samej klasy, tak więc prawdopodobnie będą razem już do końca liceum. Chłopak był rozczarowany, bardzo małym wyborem zajęć, jaki oferowała szkoła. Nie było lekcji odpowiednich do jego predyspozycji w dziedzinie ekologii. On i Safu znali się już od podstawówki. Uczęszczali razem na zajęcia przygotowujące do przyszłego zawodu, wskazanego według testu na inteligencję, który zdawali w wieku dwóch lat. Od tamtej pory byli nierozłączni. Niestety, w ich obecnym liceum nie mogli kontynuować edukacji w przydzielonej im dziedzinie, gdyż placówka nie oferowała zajęć o takiej tematyce. Shion był mądry, o czym w głębi duszy wiedział, lecz nigdy by się do tego nie przyznał, gdyż nie pozwalała mu na to jego skromność. Nastolatek miał problemy z dogadaniem się z innymi uczniami, ponieważ nikt prócz nauczycieli oraz jego przyjaciółki nie rozumiał go przez sposób w jaki się wysławiał. Czasem chłopiec próbował mówić i zachowywać się jak inni, lecz czuł jakby było to nudne oraz przesadzone. Shion nienawidził nudnych oraz prostych rzeczy. Doszedł do wniosku, iż rozczarował się liceum, gdyż nie wydarzyło się w nim nic specjalnego, a monotonii znieść nie umiał.
- Shion?
Głos
Safu wyrwał go z zamyślenia. Chłopiec odwrócił się spoglądając na dziewczynę,
która wpatrywała się w niego nieco zaniepokojona (nieco, gdyż uważała, że
bardzo mądrzy ludzie nie powinni zbyt łatwo okazywać swoich emocji). Dwójka
przyjaciół siedziała na dachu w porze lunchu. Włosy Safu rozwiewał wiatr,
pieszcząc jej policzki. Shion musiał przyznać, iż dziewczyna była piękna, lecz
nigdy nie czuł do niej czegoś więcej niż przyjaźni, pomimo tego co mówili ich
rówieśnicy z gimnazjum. – Przepraszam, co mówiłaś?
- Pytałam, - Safu zaczęła trochę zirytowana tym, iż Shion przestał słuchać tego co do niego mówiła. – Czy pouczymy się u mnie dziś wieczorem? Twoja mama nie pracuje, prawda?
- Safu, to dopiero pierwszy dzień szkoły. – przypomniał jej chłopak, niezbyt zaskoczony jej entuzjazmem – Nawet jeszcze nie mamy czego się uczyć.
- Przecież mamy podręczniki. – Odpowiedziała nastolatka nie dając się zwieść. To była cała Safu. Shion uśmiechnął się, zaciskając wargi, aby powstrzymać się od śmiechu. Dla dziewczyny wieczór bez poszerzania swojego słownictwa, czy wyliczeń procentowych, był wieczorem zmarnowanym.
- Może odpuścimy sobie ten jeden raz? – Zasugerował Shion. Oparł się na rękach i spojrzał w niebo. Zima, która jeszcze nie odeszła, wciąż dawała o sobie znać. Wiał chłodny wiatr, chmury nad nimi były ciemne, a rozciągający się ponad ich głowami firmament był jakby wyblakły. Chłopiec uśmiechnął się do Safu pocierając zmarznięte policzki. – Semestr dopiero się zaczął. Nie uważasz, że to drobna przesada z twojej strony?
- Nie. – Zaprzeczyła natychmiast dziewczyna, wydymając wargi w geście dezaprobaty. – Wyłamałeś się Shion. To bardzo ważne, abyśmy starali się uczyć jak najlepiej potrafimy.
- Jest różnica między staraniem się, a obsesją. – Wytknął jej chłopak. Zamknął oczy, pozwalając ostatnim powiewom tegorocznej zimy owiać jego twarz. Uśmiechnął się, po czym spojrzał na Safu. Jej krótkie, brązowe włosy falowały delikatnie na wietrze. – Ważne jest również, aby dobrze się bawić, miło spędzać czas.
- Trudno nazwać mi to czymś ważnym. – Wymamrotała Safu, odwracając wzrok z zakłopotaniem. Delikatny rumieniec zabarwił jej policzki na widok Shiona, tak szczęśliwego i spokojnego z wiatrem we włosach. - Najważniejsze to cały czas się kształcić, aby z bardzo dobrego stać się jeszcze lepszym, dopóki nie spełni się wszystkich wymogów.
- Myślę, że już spełniłaś wszelkie wymogi. – Stwierdził Shion z uśmiechem, śmiejąc się. – Nie możesz się tak katować.
Safu ucichła i teraz oboje wpatrywali się w przepływające ponad ich głowami szare obłoki. Pod nimi słychać było krzyki oraz przytłumione rozmowy uczniów, plotkujących o osobach, z którymi chodzili na zajęcia, o tym jak bardzo liceum różniło się od gimnazjum oraz zastanawiających się jak szybko będą musieli zacząć uczyć się do egzaminów. To było takie monotonne, że Shion nie mógł się nie skrzywić. Czy liceum naprawdę będzie, aż tak nudne? Miał nadzieję, że napotka na swojej drodze różne problemy. Bardzo nie lubił, gdy coś było tak banalne, że nawet nie chciał tego spróbować. Czasem wręcz nienawidził swojej mądrości. Ciekawiło go jak to jest stresować się przed egzaminem bądź uczyć całą noc z przyjaciółmi. W momencie, w którym rozbrzmiał dzwonek obwieszczający koniec przerwy, z ust Shiona wydobyło się westchnienie ulgi. Jeżeli liceum miało być równie łatwe co gimnazjum, to czym tu się przejmować.
Safu westchnęła, po czym wstała wygładzając
plisowaną spódniczkę i spojrzała na chłopca, opierając ręce na biodrach.
Uśmiechnęła się, wyciągając do niego dłoń. – Gotowy na drugą rundę?
- Walka – Powiedział bez przekonania Shion, chwytając jej wyciągniętą dłoń, mimo iż nie potrzebował wsparcia. Wsadził ręce w kieszenie spodni, ruszając za dziewczyną w kierunki drzwi prowadzących do sal lekcyjnych.
Gdy dotarli do schodów, Shion odwrócił się,
aby jeszcze raz zerknąć na nieboskłon. Znowu poczuł wiatr na twarzy, tym razem
powitał go z uśmiechem. Był pewny, że ten wiatr pochodził z miejsca, którego nigdy nie
było mu dane zobaczyć. Każdy wiatr był inny. Może w tym roku również będzie
inaczej.
- Coś ciekawego wydarzy się w tym roku. Czuję to. – Powiedział cicho do siebie, uśmiechając się.
- Hej, Shion! Idziesz? – Zawołała Safu z klatki schodowej. Chłopiec rzucił ostatnie spojrzenie w stronę bladego firmamentu, po czym ruszył za dziewczyną.
* * *
- Powiedz mi, ile zostało
dni do wakacyjnej przerwy? – Nezumi zapytał Inukashi, który tak jak on opierał
się o framugę drzwi prowadzących do klasy Nezumiego, obserwując uczniów
opuszczających, po całym dniu nauki, budynek szkoły. Było głośno, co wręcz
irytowało Nezumiego. Korytarz był przepełniony pewnymi siebie uczniami, którzy
odczuwali dziwną potrzebę wykrzykiwania pozdrowień, do każdej znajomej twarzy,
jaką minęli. Oprócz uczniów Nezumiego, było bardzo mało licealistów, którzy go nie
irytowali. Przykładowo, była tu dwójka uczniów, która po prostu stała
przy szkolnych szafkach (szafkach, które nie mogły należeć do nich, gdyż był to
hol drugoklasistów, na których tamci w ogóle nie wyglądali), czekając na okazję
do czmychnięcia przez drzwi. Była to dziewczyna w krótkich, brązowych włosach
oraz chłopiec z jasną czupryną. Mężczyzna nie kojarzył go z poprzednich lat.
Nezumi przyłapał sam siebie na wpatrywaniu się w tę dwójkę, nie wiedząc jednak z
jakiego powodu. Sposób w jaki chłopiec śmiał się oraz surowy wyraz twarzy
dziewczyny, który nieco łagodził delikatny uśmiech, zdawały się go ciekawić.
- Zbyt wiele. – Odpowiedział z uśmiechem Inukashi, na zadane uprzednio przez Nezumiego pytanie. Mężczyźni westchnęli unisono, obserwując powoli pustoszejący korytarz. Tylko nieliczne grupki uczniów zostały na dodatkowych zajęciach, bądź aby porozmawiać z wychowawcami. – Dlaczego po raz kolejny zostaliśmy nauczycielami?
- Sam chciałbym wiedzieć. – Odpowiedział Nezumi. Mężczyzna uczęszczał do liceum tylko przez pięć lat, kończąc przedwcześnie licealną edukację, wyjechał na studia. Gdy ukończył college, powrócił w rodzinne strony szukając jego dawnej szkoły średniej. Gdy już ją znalazł, poczuł nagły impuls, pragnienie, które kazało mu tutaj zostać. Nie potrafił racjonalnie wyjaśnić swojej decyzji. Był młody i mógł robić prawie wszystko co tylko chciał, a zdecydował się właśnie nauczać. Wybrał nudną pracę z niskimi zarobkami, która wciągała go w wir nostalgii. – Sam chciałbym wiedzieć.
* * *
- Słyszałam, że nauczyciele,
którzy nauczają w salach 3A oraz 3B są naprawdę surowi. – Powiedziała Safu,
biorąc łyk herbaty, dopiero co przygotowanej przez Shiona. Delikatnie odłożyła
filiżankę na stół, po czym westchnęła kręcąc głową. – W pewnym sensie żałuję,
że nie trafili nam się bardziej surowi belfrowie, tacy jak oni, a nie
lekkomyślni, leniwi nauczyciele.
- Nie uważam, aby byli tacy źli. – Wyznał chłopiec, podpierając brodę na dłoniach i wyglądając przez okno. – Co jest złego w byciu nauczanym przez miłych ludzi?
- Dobroć, a lenistwo nie są tym samym. – Zauważyła Safu. Dziewczyna westchnęła ponownie opierając się na rękach i spoglądając w sufit. – Tak jak ty. Jesteś uprzejmy, a zarazem poważny. Czy to nie jest w porządku? Byłbyś dobrym nauczycielem.
- Nie wiem czy chciałbym nauczać. – Powiedział Shion z uśmiechem, przekrzywiając jednak głowę w namyśle. – Być może młodszych uczniów. Zdecydowanie nie licealistów.
- Zdecydowanie nie. – Zgodziła się Safu ze śmiechem. – Mam na myśli, że gdybym nie uważała tego za stratę zarówno twojej inteligencji, jak i dobroci, to powiedziałabym, że zawód nauczyciela byłby dla ciebie idealną karierą.
- Aby zostać nauczycielem trzeba być inteligentnym. – Zauważył Shion, na co dziewczyna przewróciła oczyma.
- Nie trzeba. – Zaprzeczyła Safu – Pamiętasz naszych nauczycieli ze szkoły podstawowej? Prawie w ogóle nie byli inteligentni.
- Nie, to nie fair. To nie tak, że nie byli inteligentni tylko mieli do czynienia z młodszymi dziećmi, co jest dużym wyzwaniem dla nauczycieli, gdyż nie mogą nauczać ich tak, jak pokazywano im na studiach. Muszą znaleźć inny sposób, tak aby jak najlepiej do nich dotrzeć, co nie jest wcale takie łatwe. – Protestował Shion siedząc prosto i uśmiechając się szeroko. – A co z Rikigą -sensei? Pamiętasz go jeszcze?
- Czyżbyś bronił naszego nauczyciela sztuki z gimnazjum? – Zapytała Safu uśmiechając się. – Teraz naprawdę nie nadaje się już do nauczania. Poza tym przecież on tylko odtwarzał nam filmy oraz mdlał na widok aktorek.
- A czasem i aktorów. – Przypomniał Shion.
- ”Czasem” – Dziewczyna roześmiała się. Chłopiec uśmiechnął się, po czym ponownie wyjrzał przez okno, nie zauważając jak Safu wpatrywała się w niego. Zacisnęła usta i również obserwowała widok po drugiej stronie szyby. – Wiesz Shion … W tym roku chciałabym coś zrobić.
- Coś zrobić? – Powtórzył Shion, odrywając wzrok od okna, aby rzucić jej pytające spojrzenie. Safu uparcie wyglądała na zewnątrz, tylko skinąwszy głową. – Co na przykład?
- Nie jestem pewna. Ja tylko … Chcę coś zrobić. – Powiedziała dziewczyna niejasno, a w jej głosie pobrzmiewała słyszalna nuta determinacji. – Coś ważnego, coś co zapamiętam. Teraz, gdy jesteśmy w liceum.
- Rozumiem. – Shion odpowiedział uśmiechając się do siebie, znowuż wyglądając przez okno.
– Myślę, że również chciałbym coś zrobić.
~~ Koniec rozdziału 1~~