niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 5

Tłumaczenie: Yumiko
Korekta: Miyu

Hej! W wasze ręce trafia już piąty rozdział opowiadania o Nezumim i Shionie. Poznacie dziś ojca chłopca i relacje jakie są między nimi. Jego imię w tej historii na pewno będzie dla Was ogromnym zaskoczeniem. Miłego czytania i nadchodzącego tygodnia! ;D


Miyu


„Wildflower Classroom”



Nezumi otworzył powoli zaspane oczy zbudzony głośnym dźwiękiem monotonnie rozbrzmiewającego budzika. Jednak zamiast uderzyć w niego pięścią lub jak to nieraz bywało rzucić nim o ścianę z satysfakcją patrząc jak zegar milknie połamany na części, mężczyzna spokojnie go wyłączył. Usiadł powoli przeczesując dłonią włosy, aby po chwili opadły kaskadą na ramiona. Promienie słońca leniwie sączyły się do wnętrza jego sypialni przez zasłony  tworząc na podłodze jasne paski. 
Mieliśmy ciepłe lato - pomyślał Nezumi. Podobał mu się również sposób w jaki śpiewały ptaki. Może dzięki temu poranki nie były jednak takie złe.

Był to pierwszy dzień po zakończeniu letniej przerwy, więc Nezumi powinien być w złym nastroju, ale tym razem wydawało się, że już go to nie obchodzi. Czując ciepło wylewające się zza zasłon mężczyzna przyłapał się podekscytowaniu związanym z powrotem do szkoły. Zastanawiał się, jaka zmiana zaszła w porankach od wiosny. Może była to sprawka ciepła, a może ptaków, albo promieni słonecznych. A może to pewien białowłosy, bezmyślny chłopiec, który na koniec każdego dnia uśmiechał się do Nezumiego z prawdziwą życzliwością. To również mogło być to, lecz mężczyzna nigdy nie przyznał by się do tego przed nikim. A już na pewno nie przed Shionem.

- Choć muszę przyznać, - Powiedział do siebie Nezumi, gdy spoglądał na swoje zmęczone odbicie w lustrze znajdującym się w łazience. - sposób w jaki zachowuje się Shion jest …

Ciekawy? A może nawet miły, przyjemny? Nezumi pokręcił głową w geście dezaprobaty. Szekspir skarciłby go za jego dobór słow. Użył tak wielu przymiotników, a mimo to czuł, że żaden w pełni nie mógł opisać Shiona. A może właśnie taki był Shion? Nie do opisania.
Co takiego miał w sobie ten chłopiec, że tak bardzo go interesował? Nezumi zadał sobie to pytanie w trakcie zajęć lekcyjnych, gdy jego uczniowie szeptali między sobą tłumacząc zadany im tekst. Spoglądał przez okno rozkoszując się letnim popołudniem. Może to był jego niewinny entuzjazm lub ciekawość, a może i determinacja? Może była to jego szczera życzliwość? Impuls wywołany przez myśli o Shionie był tak nagły i niespodziewany, że  niemal pozbawił Nezumiego tchu. Dlaczego? Dlaczego takie bezmyślne, niewinne dziecko wdarło się do jego myśli nie chcąc ich opuścić? Dlaczego tak go ciekawił? Nezumi niecierpliwie wyczekiwał chwili, w której mógłby spędzić nieco czasu z Shionem, choć musiał przyznać, że prawie nic o nim nie wiedział.

Nie widział się z Shionem tyle czasu. Czy wciąż zachłannie czytał książki? Może Szekspir przestał go interesować. Nezumi zmarszczył brwi. Co jeśli Shion przestanie go odwiedzać, jeśli przestanie czytać książki, które nietknięte przez wiele lat leżały na półkach otulane przez coraz grubsze warstwy kurzu? Mężczyzna uważał, że właśnie taka była młodzież. Znalazłszy coś ciekawego nieustannie się tym zajmowała, dopóki nie wydało im się to nudne, a miejsce ich starego zainteresowania zastąpiło coś innego. Nezumi miał tylko nadzieję, że to „coś innego” było czymś co mógłby robić razem z Shionem. Musiał przyznać, że polubił towarzystwo chłopca.  Nezumi nie potrafił za bardzo tego wytłumaczyć. Nienawidził przebywać wśród ludzi, którzy byli bezmyślni oraz bezceremonialnie okazywali swoje emocje, a jednak mimo wszystko Shiona nie zrażało towarzystwo Nezumiego. Może to Szekspir sprawiał, że chłopiec kręcił się wokół niego, a może powodem był on sam. Nezumi miał nadzieję na to drugie.

- Hej, Nezumi!

Nezumi zamrugał wyrywając się z zadumy. Inukashi stał przed jego biurkiem krzyżując ramiona na wysokości klatki piersiowej ze sceptycznym wyrazem twarzy.

- Słucham?

- Wyglądałeś przez okno zamyślony tak, jak chyba nigdy wcześniej.

- Nigdy wcześniej? Co ty nie powiesz.

- Nieważne. – Mruknął Inukashi, po czym kucnął opierając brodę o podparte na biurku Nezumiego ręce i spojrzał na przyjaciela. – Jestem znudzony, Nezumi.

- Prowadzę teraz zajęcia. – Powiedział do Inukashi , lecz w momencie, w którym omiótł wzrokiem klasę zastał ją całkowicie pustą. Najwyraźniej była pora lunchu. – Och, nieważne.

- Cholera, Nezumi jak długo byłeś nieobecny? – Inukashi pokręcił głową z niedowierzaniem, a po chwili na jego ustach zagościł szeroki uśmiech. – Poznałeś kogoś podczas letniej przerwy?

- Pytasz czy kogoś poznałem? To przez to, że moje życie towarzyskie jest nad wyraz bujne, prawda? – Zapytał sarkastycznie Nezumi unosząc brew.

Inukashi wytknął do niego język w odpowiedzi.

- A może to ten beznadziejnie wyglądający dzieciak, którego niańczysz? – Dokuczał dalej Inukashi uśmiechając się. Nezumi przewrócił oczami. – Nie patrz tak na mnie.

- Nie wiem jak mógłbym inaczej na ciebie patrzeć.

- Dupek z ciebie.

Nezumi zignorował strumień obelg wymierzonych w jego kierunku rozważając co sprawiło, że Inukashi napomknął o nastolatku. Czy to było aż tak oczywiste, że Nezumi przejmował się Shionem? Czy Shion naprawdę go obchodził?

Shion nie był nawet jednym z jego uczniów, a Nezumi znał go dopiero od kilku miesięcy. Dlaczego to, czy nastolatek przestałby go odwiedzać czy nie, miało dla niego znaczenie? Mężczyzna nie był pewien co sprawiło, że tak przywiązał się do Shiona. Być może stało się to za sprawą jego niewinnej ciekawości, determinacji, bądź szczerej życzliwości? Nezumi nigdy wcześniej nie spotkał osoby choć odrobinę podobnej do Shiona. Wmawiał sobie, że tak bardzo lubił przebywać w towarzystwie chłopca, gdyż ten był po prostu interesujący. I tylko z tego powodu.

Nezumi próbował sobie przypomnieć, kiedy stał się tak wielkim kłamcą, żeby okłamywać nawet samego siebie.
                
                                                                   
                                                                        * * *

- Shion.

Na dźwięk swojego imienia chłopiec zamarł wpół kroku odwracając się, a jego oczom ukazała się sylwetka zmierzającej w jego kierunku Safu, która machała do niego uśmiechając się entuzjastycznie. Był koniec lekcji, a wszyscy uczniowie odetchnąwszy z ulgą na dźwięk szkolnego dzwonka zaczęli zmierzać w kierunku wyjściu. Lecz powodem szczęścia Shiona nie był koniec zajęć, a myśl, że za chwilę będzie mógł zobaczyć się z Nezumim po raz pierwszy od kilku tygodni, które dla chłopca zdawały się być latami.  Kiedy Safu dołączyła do niego spojrzał na nią niechętnie. Shion bardzo lubił Safu i uważał ją za swoją najlepszą przyjaciółkę, lecz jedyna osoba, którą chciał w tym momencie ujrzeć znajdowała się na drugim piętrze budynku, otoczona przez starzejące się woluminy oraz powietrze przepełnione sarkazmem.

- Co się stało, Safu?

- Stwierdziłam, że moglibyśmy dzisiaj wrócić do domu razem. – Powiedziała nieco zdyszana Safu i uśmiechając się poprawiła pasek od torby na ramieniu. Wsunęła niesforny kosmyk włosów za ucho przechylając głowę i marszcząc lekko brwi. – W tym roku szkolnym jeszcze ani razu nam się to nie zdarzyło.

- Och, masz rację. – Uświadomił sobie Shion jednocześnie czując wyrzuty sumienia, że nie poświęcał dość uwagi swojej najlepszej przyjaciółce. – Przykro mi Safu. Właśnie szedłem się z kimś zobaczyć.

- Chodzi o tego nauczyciela, prawda? – Zapytała cicho Safu. Westchnęła i przygryzła wargę spoglądając na stopy. – On nie jest nawet twoim nauczycielem, Shion. Dlaczego tak często go odwiedzasz?

- Dlaczego? – Shion powtórzył pytanie i zacisnął usta zastanawiając się, co powiedzieć. Próbował wymyślić odpowiedź, która nie ukazywałaby go jako egoisty w oczach Safu, lecz niestety nic nie przychodziło mu do głowy. Po prostu czuł pragnienie, aby zobaczyć Nezumiego. Właśnie pragnienie. Nie było konkretnego powodu, dla którego chciał się z nim spotkać.  – Ekhm, bo to jest tak, że…

- Zresztą nieważne, Shion. – Safu przerwała mu robiąc kilka kroków w tył. – Zobaczymy się jutro rano.

- Yyy… tak. Do zobaczenia jutro. – Powiedział Shion w kierunku wycofującej się dziewczyny z uniesioną w geście pożegnania ręką, którego jednak Safu już nie zauważyła. Powoli ruszył w stronę schodów prowadzących na wyższe piętro, rozmyślając.

 Czy był złym przyjacielem dla Safu? Prawdą było, iż spędził z nią w tym roku dużo mniej czasu niż jak za dawnych czasów. Kiedy byli dziećmi mogli spędzać ze sobą każdą chwilę. Uczyli się codziennie po szkole, z której zawsze wracali razem, także chodzili do niej wspólnie i zawsze byli tez w tej samej klasie. Dni wolne spędzali w bibliotekach, a czasem w centrach handlowych, gdy Shion chciał poprawić humor przyjaciółce. Nastolatek posiadał wiele miłych wspomnień z kolacji spędzonych z Safu i jej dobroduszną babcią, wspomnień ze wspólnej zabawy w deszczu, albo patrzenia w gwiazdy. Kiedy przestał pamiętać, że Safu była osobą do której zawsze mógł pójść, gdy miał jakiś problem, i na której zawsze mógł polegać? Czy zrobił dla niej cokolwiek, aby zwrócić jej przysługę?

- Skąd ta ponura mina?

Shion zamrugał przepędzając łzy, na które aż do tego momentu nie zwrócił uwagi. Spojrzał w górę, aby ujrzeć zatroskaną twarz Nezumiego. Wyłącznie z przyzwyczajenia, podświadomie pokierował się ku jego sali. Mężczyzna odłożył czytaną książkę, coś w języku angielskim, podchodząc do Shiona.

- Co?

- Wyglądasz jakbyś miał zamiar się rozpłakać. – Powiedział bardziej delikatnie Nezumi podczas, gdy Shion zamknął za sobą drzwi. – Witaj, Shion.

Kiedy Shion ponownie odwrócił się w stronę wnętrza klasy zamarł ze zdziwienia wywołanego bliskością Nezumiego. Mężczyzna zmierzwił czule śnieżnobiałe włosy chłopca i spojrzał na niego z niepokojem. – Poważnie, Shion. Co się stało?

- Nic! – Shion odpowiedział fałszywie, lecz jego twarz rozjaśnił przekonywujący, pogodny uśmiech. – Miło cię widzieć, sensei!

- Kłamca. – Wymamrotał do siebie Nezumi nie zważając na to, że Shion mógł go usłyszeć. Przesunął dłonią po włosach Shiona raz jeszcze zanim wycofał się w kierunku biurka. – Ciebie również miło widzieć.

Shion uśmiechnął się szeroko na jego odpowiedź i idąc za nim w stronę biurka, zaczął wypytywać mężczyznę o to, jak minęły mu wakacje.


                                                                       * * *

Kilka dni po rozpoczęciu drugiego semestru Shion siedział na szczycie biurka, dokładnie naprzeciw Nezumiego, trzymając na kolanach otwartą książkę od biologii. Jego wzrok wertował stronę za stroną z niesamowitą szybkością, utrwalając w jego pamięci wszystkie przeczytane informacje oraz nowe słowa. Nezumi obserwował czytającego Shiona przez minutę lub dwie. Porównywał wyraz twarzy chłopca pochłaniającego wiedzę, do tego który w jego wspomnieniach z zapałem czytał staroangielską literaturę znalezioną w biblioteczce. Oba bardzo się od siebie różniły. Nezumi postanowił polubić nieco bardziej wyraz twarzy chłopca czytającego w skupieniu Szekspira.

- Hej, Shion?

- Mmm? – Chłopiec wymruczał w odpowiedzi nie odrywając wzroku od książki. Nezumi odchylił się do tyłu kładąc nogi na biurku i wyjrzał przez okno. Minęło wiele godzin od zakończenia lekcji.

- Czym się interesujesz? – Nezumi zapytał szczerze zaciekawiony. Jak ktoś mógł czytać zarówno Szekspira jak i książkę od biologii z takim samym entuzjazmem zważywszy na to, jak różne były te dwie rzeczy?

- Interesuję? – Shion powtórzył pytanie odrywając wzrok od małej czcionki, aby spotkać zaciekawione spojrzenie Nezumiego. – Co masz na myśli?

- Och, daj spokój. – Nezumi odpowiedział splatając palce dłoni za głową i uniósł brew na pytającą odpowiedź chłopca. – Twoje życie na pewno nie może obracać się tylko wokół Szekspira, edukacji i nauki!

- W pewnym sensie tak właśnie jest. – Wymamrotał Shion. – Spędzam jeszcze czas z Safu.

- Poważnie. – Nezumi nie ustępował. – Czym jeszcze się interesujesz?

- Mmmm. – Shion przechylił głowę zastanawiając się nad odpowiedzią i przygryzł wargę w geście koncentracji. – Myślę, że … hmmm … Lubię … Ciasto wiśniowe?
Nezumi zamrugał ze zdziwieniem. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

- Ciasto wiśniowe?

- Tak.

Przez moment w ciszy podtrzymywał spojrzenie Shiona, aby po chwili zza zaciśniętych ust wydobył się stłumiony chichot. Nagle zaczął się śmiać zakrywając dłonią usta, co jednak nie pomogło w uciszeniu niepohamowanego śmiechu. Shion zarumienił się ze wściekłości krzyżując ramiona na wysokości klatki piersiowej w geście obrony, gdyż nie uważał, aby była to zła odpowiedź. Śmiech Nezumiego w końcu ucichł i mężczyzna wstał z krzesła, żeby po chwili usiąść ponownie tym razem jednak naprzeciw Shiona, wpatrując się w niego z szerokim uśmiechem.

- To doskonała odpowiedź jak na ciebie, Shion. Ciasto wiśniowe, tak?

- Nie wiem, co w tym śmiesznego. – Powiedział zakłopotany Shion. Nezumi uśmiechnął się szerzej.

- Ciasto wiśniowe nie jest zainteresowaniem, Shion.

- Przecież już wiesz, co lubię robić! Lubię czytać, najbardziej Szekspira. Lubię też takie rzeczy jak biologię, ekologię i chemię, choć ekologię najbardziej. – Shion powiedział obronnie. – I … Pomagam czasem mojej mamie piec ciasto wiśniowe, co wychodzi mi najlepiej. I spędzać czas z Safu też lubię!

Nezumi słuchał chaotycznej wypowiedzi Shiona przypatrując się jego zdeterminowanej minie ze skrywaną czułością. To było dość ciekawe, zobaczyć Shiona zakłopotanego, a zarazem tak rozentuzjazmowanego w tym samym czasie. To była jedna z ujmujących go w Shionie rzeczy, choć nigdy nie przyznałby się do tego na głos.

- No i lubię też gwiazdy! – Shion zakończył nieco niepewnie pocierając nieśmiało ręką wciąż jeszcze zaróżowiony policzek. Nezumi przechylił głowę.

- Gwiazdy? – Nezumi powtórzył nieco zaskoczony.

- Tak! – Shion przytaknął uśmiechając się. - Kiedy byłem młodszy, a moja mama nie musiała tyle pracować i miała więcej wolnego czasu, obserwowaliśmy razem gwiazdy. Pokazała mi nawet kilka konstelacji, ale nie mogę ich sobie przypomnieć.

- Zatem twoja mama dużo pracuje? – Zapytał Nezumi uświadamiając sobie, że po raz pierwszy Shion napomknął o swojej rodzinie. – Kim jest z zawodu?

- Pielęgniarką. – Chłopiec powiedział z pogodnym uśmiechem. – Czy to nie jest dobra praca? Chociaż dużo pracuje, więc jest nieco samotna.

- Tak. To dobra praca. – Przyznał Nezumi uśmiechając się z jawnym podziwem na myśl, że Shion wspiera swoją matkę. – A co z twoim ojcem?

Nezumi zobaczył, jak uśmiech Shiona mimowolnie zadrgał, a przez jego oczy przemknął cień nieznanej mu emocji. Chłopiec zawahał się nieco przed odpowiedzią.

– Dużo podróżuje w ramach pracy, więc rzadko kiedy bywa w domu.

Shion kłamał, co nie umknęło uwadze Nezumiego. Widział to w jego oczach i słyszał w głosie. Nie dając jednak niczego po sobie poznać odpowiedział obojętnie.

– Rozumiem. Co za szkoda.

- Tak. – Shion powiedział szybko urywając temat. Otworzył usta, aby coś powiedzieć, a w tym samym czasie jego wzrok napotkał zegar wiszący za biurkiem Nezumiego.

– Czy naprawdę jest już tak późno?

- Hmm? – Nezumi odwrócił się, aby sprawdzić godzinę. Dochodziła dwudziesta, a słońce chyliło się ku zachodowi. – Och myślę, że tak.

- Cholera. – Shion zaklął zeskakując z biurka i w pośpiechu pakując podręcznik do torby. – Straciłem poczucie czasu.

- Skąd ten pośpiech?

- Miałem wrócić do domu przed dziewiętnastą. – Shion powiedział żałośnie przewieszając torbę przez ramię i rzucając kolejne zaniepokojone spojrzenie w stronę zegara.

- Przepraszam, że cię zatrzymałem. – Nezumi powiedział ze szczerą skruchą. Spojrzał przez okno na ciemniejące niebo marszcząc brwi. – Odwieźć cię do domu?

- Nie chcę być dla ciebie utrapieniem. – Powiedział Shion na co Nezumi machnął tylko ręką. Zgarnął swoją teczkę z biurka, po czym wstał przeciągając się.

- Nie mam powodu, aby zostawać tu dłużej. Utrapieniem byłoby raczej zmartwienie się tym, że idziesz do domu po ciemku. – Odpowiedział mężczyzna uśmiechając się na widok wdzięcznego uśmiechu, który rozprzestrzenił się na twarzy chłopca.


                                                                       * * *

- Jadę samochodem sensei! – Shion zanucił śpiewnym głosem podskakując radośnie w fotelu podczas, gdy Nezumi prowadził auto jadąc w dół ciemnej ulicy. Przydrożne latarnie oświetlały twarz Shiona w dziwnych odstępach. Jego wcześniejszy niepokój zdawał się kompletnie wyparować, a on sam uśmiechał się szeroko do Nezumiego. – Bardzo dziękuję.
- Nie masz za co. – Odpowiedział Nezumi. – Nie wiem jednak dokąd jadę, tak więc dobrze by było gdybyś mnie pokierował.

- Dobrze!

Nezumi musiał przyznać, że był nieco zdenerwowany faktem, że Shion jest w jego samochodzie.  Uczeń, którego ledwo znał był tak blisko niego. Przynajmniej tak właśnie sobie wmawiał, że ledwo go zna. Ich znajomość z dnia na dzień stawała się coraz bardziej osobista. Nie przeszkadzało mu to, lecz było to dla niego dość niezwyczajne.

Gdy w końcu podjechali pod dom Shiona, który swoją drogą znajdował się bliżej niż Nezumi sądził, chłopiec zdawał się nieco wahać czy wysiąść z auta mężczyzny.

- Czy coś się stało?

- A-ach nie, skąd. – Shion szybko zaprzeczył uśmiechając się. Otworzył drzwi od samochodu wysiadając z niego i ciągnąc za sobą torbę, aby po chwili przewiesić ją sobie przez ramię. Uśmiechnął się po raz kolejny do Nezumiego przed zamknięciem drzwiczek, po czym pochylił się przez otwarte okno. – Bardzo dziękuję, sensei.

- Chcesz, abym odprowadził cię do środka? – Zapytał Nezumi zdesperowany, aby spędzić choć chwilę dłużej z Shionem. Wstydził się tego, jak łatwo przywiązał się do Shiona, lecz ciągnęło go do niego. Nie mógł się powstrzymać.

- Nie! – Odpowiedział natychmiast chłopiec. Nezumi uniósł nieco brwi. Shion przygryzł wargę spoglądając przez ramię w stronę domu zanim potrząsnął głową. – Nie. Myślę, że to nienajlepszy pomysł.

- Słucham? Dlaczego? – Nezumi zastanawiał się, dlaczego Shion ujął to w taki sposób jakby miał ponieść konsekwencje tego czynu.

- Po prostu chodzi o to, że mój tata jest dziś wieczór w domu. – Chłopiec powiedział ciszej. – Nienawidzi, gdy się spóźniam.

Nezumi skrzywił się na myśl, iż Shion mógł mieć złe relacje z ojcem. Jednak na twarzy chłopca malowało się coś jeszcze poza niepokojem i smutkiem. W jego oczach jawił się strach. Chłopiec był przerażony perspektywą wejścia do domu, co bardzo zaniepokoiło Nezumiego. Wysiadł z samochodu bez słowa zamykając za sobą drzwiczki. – Odprowadzę cię do drzwi.

- Sensei, ale …

- Chodź. – Nezumi przerwał mu ujmując go za rękę i prowadząc do frontowych drzwi jego domu.

Shion przysunął się bliżej Nezumiego ściskając mocno pasek swojej torby. Mężczyzna rzucił mu zaniepokojone spojrzenie, lecz chłopiec wpatrywał się przed siebie zaciskając usta w cienką linię. Dlaczego był tak zdenerwowany?

- Shion, dlaczego jesteś taki przerażony? – Nezumi zapytał delikatnie, gdy dotarli do drzwi. Chłopiec przygryzł wargę i pokręcił głową patrząc na Nezumiego. – Shion.

- Sensei, wszystko w porządku, po prostu… - chłopiec zaczął nerwowo, lecz w środku jego zdania drzwi otworzyły się ukazując młodą, ładną kobietę z długimi, brązowymi włosami.
- Shion, gdzieś ty się podziewał?! Twój ojciec… Och, witam. – Kobieta zauważyła z zaskoczeniem Nezumiego. – Kto to jest?

- Nazywam się Nezumi. Uczę w szkole, do której uczęszcza Shion. – Mężczyzna odpowiedział gładko zanim chłopiec zdążył wyjąkać odpowiedź. Nezumi wyciągnął rękę w stronę kobiety. – Przepraszam, że zatrzymałem go tak długo.

- Och, w porządku, w porządku. – Kobieta odpowiedziała uśmiechając się uprzejmie. Chwyciła wyciągniętą dłoń Nezumiego. – Jestem Karan. Mam nadzieję, że Shion nie sprawiał zbyt dużych problemów.

- Żadnych. – Odpowiedział mężczyzna.

- Zjesz z nami kolację, Nezumi? – Karan zapytała uprzejmie. Nezumi spostrzegł ukryte przerażenie w oczach chłopca na te słowa. Nastolatek ścisnął uchwyt torby jeszcze mocniej, aż pobielały mu kłykcie.

- Nie. Nie chcę się narzucać.

- Karan! Czy to Shion? Co do diabła zabrało mu tak dużo czasu? – Shion przymknął powieki i wziął drżący oddech w momencie, w którym za plecami kobiety pojawił się nieco zaskoczony człowiek.

Mężczyzna wlepił oburzone spojrzenie przekrwionych oczu w Nezumiego. Zdawał się chwiać mimo, iż stał w miejscu. Intensywna woń alkoholu dobiegła nauczyciela, choć znajdował się kilka metrów od nieznajomego. Mężczyzna ruszył w stronę Nezumiego popychając na bok kobietę, aby lepiej się mu przyjrzeć. Karan potknęła się odzyskując jednak po chwili równowagę i niepewnie stanęła za nietrzeźwym mężem bacznie obserwując nauczyciela. Mężczyzna wyglądał jakby spożył więcej niż kilka drinków tego wieczoru.

„To musi się często zdarzać … Ojciec Shiona …” – Nezumi poczuł nagle przytłaczającą ilość sympatii do wrażliwego chłopca, który przybliżył się nieco w jego stronę.

- Kim jesteś do cholery? – Mężczyzna zapytał głośno.

- To jest nauczyciel Shiona, Yoming. – Karan powiedziała cicho.

- Przepraszam, że zatrzymałem Shiona tak długo. – Powiedział Nezumi patrząc pewnie na mężczyznę. – To nie jego wina.

- Jestem pewien, że to jego wina. – Yoming mruknął przenosząc spojrzenie na chłopca. – On zawsze namota w taki czy inny sposób.

Nezumi wytrzeszczył oczy z lekkim niedowierzaniem. Yoming wyciągnął rękę chwytając Shiona za ubranie i ciągnąc go do wnętrza domu. – Czekaj, Shion  …

- Dzięki za opiekę nad naszym chłopcem. – Wybełkotał Yoming. Szarpnął gwałtownie ramię chłopca. – Shion podziękuj nauczycielowi za przywiezienie cię do domu.

- Dziękuję, sensei. – Chłopiec wymamrotał cicho unikając spojrzenia Nezumiego.

Karan uśmiechnęła się słabo do Nezumiego zanim zamknęła przed nim drzwi. Nim zupełnie się zatrzasnęły Nezumi zawołał jeszcze:

- Zobaczymy się jutro Shion!

Drzwi zamknęły się bez odpowiedzi. 




                                                 ~~ Koniec rozdziału 5 ~~