Korekta: Miyu
Witajcie :3 Z tej strony Yumiko. Taaak, dzisiaj to mi przypadł zaszczyt dodania
kolejnego rozdziału ^^ Wraz z Miyu mamy nadzieję, że się Wam spodoba. Cały
fanfik ma 11 rozdziałów, więc trochę do czytania będzie. Obecnie tłumaczę
9 rozdział; tak Yumiko porzuca naukę w niepamięć tłumacząc dzień i
noc, a potem Miyu musi korektować wszystkie moje nocne nietakty. A propos
naszych nietaktów przy tłumaczeniu, Miyu od calusieńkiego tygodnia męczy mnie z
jej niepokojami. Wiem, wiem nie wiecie o co chodzi. Chciałam Was tylko
poinformować, tak na przyszłość, że gdybyście dostrzegli, w którymś z
rozdziałów zdanie "Czy ja niepokoję?" nie zwracajcie na nie uwagi. To
tylko talent pisarski Miyu znowu się ujawnia :D (wybacz Miyu, ale musiałam
o tym wspomnieć i nie piekl mi się tak już dodaję notkę. c:) Tak więc już bez
zbędnego przedłużania, enjoy :3
"Wildflower
Classrooms"
Dwa tygodnie później, Nezumi wciąż próbował przyzwyczaić się
do wczesnych pobudek. Dźwięk alarmu był tak głośny, że cisza, która następowała
po jego umilknięciu wydawała się być wręcz niezwykła. Niebo za oknem stawało
się z dnia na dzień nieco jaśniejsze, a ptaki radośnie ćwierkały każdego ranka.
Nezumi wciąż nienawidził poranków, w duchu odliczając dni pozostałe do letniej
przerwy. Cały czas zastanawiał się dlaczego ponownie zaczął nauczać zamiast po
prostu to rzucić. Czasem nie potrafił przypomnieć sobie tego powodu. Cóż, bez
względu na to co go podkusiło do powrotu w szkolne mury, niewątpliwie nie było
warte wycieńczających pobudek oraz popołudniowych bólów głowy.
Pogrążony w myślach szedł do swojej sali skręcając w boczny
korytarz, gdy niespodziewanie zza rogu wyszedł uczeń. Nieznajomi wpadli na
siebie. Mężczyzna spojrzał w stronę ucznia, aby sprawdzić, kim była ta
niezdarna osoba, a wtedy jego oczom ukazał się białowłosy chłopiec schylający
się, aby zebrać upuszczone przed chwilą notatki.
- A-ach! Najmocniej przepraszam sensei, powinienem być
bardziej ostrożny. Tak mi przykro. – Chłopiec powiedział szybko, a na jego
policzkach pojawił się rumieniec zażenowania, podczas gdy próbował zebrać
wszystkie kartki.
Wyraz twarzy Nezumiego złagodniał, gdy schylił się, aby
pomóc nastolatkowi w zbieraniu notatek.
- Nie trzeba sensei, sam mogę je pozbierać.
- To w połowie moja wina, tak więc powinienem zebrać połowę
z nich. – Rzekł bezceremonialnie Nezumi spoglądając na nagłówek podniesionej
właśnie kartki. – Och, pierwszoklasista. To tłumaczyłoby twój zagubiony wyraz
twarzy.
- Nie jestem zagubiony. – Zaprzeczył chłopiec pociągając
nosem. Wyprostował zebrane notatki i ostrożnie umieścił je w torbie. – Po
prostu poszedłem w złą stronę, a potem znowu skręciłem w niewłaściwy korytarz,
a potem, gdy skręciłem w innym kierunku myśląc, że już wiem jak powinienem iść,
okazało się, że znowu poszedłem nie tak jak powinienem, a potem… - Chłopiec
urwał, drapiąc się z zakłopotaniem po głowie i uśmiechnął się nieśmiało. –
Dobra, myślę, że się zgubiłem. – Przyznał chłopiec.
Nezumi zacisnął usta, aby powstrzymać się od śmiechu.
- Jesteś pierwszoklasistą, więc masz zajęcia na pierwszym
piętrze. – Poinformował go Nezumi unosząc brew. - Czy to nie było oczywiste?
- Och, racja. – Powiedział mrugając oczyma ze zdziwienia, po
czym skinął ze zrozumieniem. – Zastanawiam się, dlaczego jestem na drugim
piętrze.
* * *
- Przysięgam, uczą nas tutaj jakbyśmy byli dziećmi, Shion. –
Safu prychnęła, gdy znów siedzieli na dachu podczas przerwy na lunch. Przez te
dwa tygodnie przesiadywanie tutaj stało się ich codziennym zwyczajem. Pomimo
bardzo dobrych ocen oraz stuprocentowej frekwencji dziewczyny, Safu uwielbiała
postępować wbrew szkolnemu regulaminowi. Nastolatka nie miała nawet
najmniejszych problemów przy otworzeniu zamka w drzwiach prowadzących na klatkę
schodową, na końcu której znajdowało się wejście na dach bez użycia klucza.
Shion, także nie miał z tym żadnych problemów. Uważał jednak, że jak na nich,
zakrawało to na ironię. – Uczymy się o DNA. Czy, aby czasem nie uczyliśmy się
tego już w szkole podstawowej?
- Masz rację, Safu, uczyliśmy się już o tym. – Przyznał
Shion biorąc kęs chleba o smaku curry, który udało mu się kupić w stołówce. –
Musisz jednak mieć na względzie, że uczęszczaliśmy wtedy na kurs dla specjalnie
uzdolnionych, który miał nas przygotować do zrobienia kariery na polu ekologii.
Niestety, jednak tutaj nie mamy możliwości kontynuacji naszej nauki w tej
dziedzinie.
- A powinniśmy. – Powiedziała Safu dąsając się. To było
takie sprzeczne z jej charakterem. Shion musiał zacisnąć wargi, aby się nie
roześmiać. Poważna, inteligentna Safu nie doceniłaby gestu takiego jak ten. –
Nie ma znaczenia jak mała jest ta szkoła lub jak śmiesznie niski jest poziom
inteligencji większości jej uczniów. Dopóki istnieje chociażby jeden uczeń z
ponad przeciętną inteligencją, obowiązkiem szkoły jest zorganizowanie
zaawansowanych zajęć.
- Mogłabyś… napisać list, czy coś. – Podsunął jej Shion
wkładając do ust ostatni kawałek chleba i kładąc się na dachu .Wpatrywał się w
obłoki przepływające nad nim po niebie. W rzeczywistości nie obchodziły go
zaawansowane, podstawowe, bądź jakiekolwiek inne zajęcia na jakie uczęszczał.
Nie miało dla niego znaczenia w jakich lekcjach brał udział. – Do dyrektora,
albo kogoś.
- Czasem twoje słownictwo mnie zadziwia. – Powiedziała
zdziwiona Safu, po czym westchnęła i położyła się obok Shiona. Splotła dłonie
na brzuchu i odwróciła się tak, aby móc spojrzeć na chłopca. – Zawsze byliśmy razem,
czyż nie?
- To prawda. – Powiedział Shion odwracając głowę i
uśmiechając się do niej w odpowiedzi. Przymknął powieki nie przestając się
uśmiechać, tak więc nie mógł dojrzeć malującego się na jej policzkach rumieńca.
– To dobrze, co nie?
- Tak… Też się z tego cieszę.
* * *
- …a potem się obudziłem. – Inukashi powiedział
ostentacyjnie, powoli kiwając głową. – Straszne, co nie?
- Przepraszam, co mówiłeś? – Nezumi zapytał wyrywając się z potoku myśli zalewających jego umysł. - Przestałem słuchać po kilku sekundach. Czy mam rację zakładając, że mówiłeś o psach?
- Kretyn… – Warknął Inukashi. – …i tak, mówiłem o psach.
- Więc nawet nie musiałem cię słuchać.
- O, co za uprzejmość z twojej strony.
- Czy kiedykolwiek byłem uprzejmy?
- Nawet tacy idioci jak ty, kierują się jako takimi zasadami dobrego wychowania.
- Od kiedy?
- Od zawsze do cholery!
W momencie, w którym Nezumi miał już odpyskować Inukashi, nieśmiały głos dobiegający zza jego pleców przerwał mu.
Nezumi oraz Inukashi odwrócili się, a ich oczom ukazała się sylwetka chłopca, z którym Nezumi zderzył się dziś rano, pierwszoklasista z białą czupryną oraz okropną orientacją w terenie. Nastolatek stał przed mężczyznami z przechyloną w zaciekawieniu głową uśmiechając się pogodnie. Czy ten dzieciak zawsze był taki radosny?
– Sensei, zastanawiałem się, czy mógłbyś mi powiedzieć,
gdzie jest biblioteka.
- Który sensei? – Zapytał Inukashi wyraźnie podekscytowany
perspektywą podrażnienia się z pierwszoklasistą. Nezumi przewrócił oczami i
mocno szturchnął Inukashi w bok ignorując głośny skowyt bólu przyjaciela oraz
przyciszony ciąg przekleństw. – Nezumi!
- Minęły dwa tygodnie od rozpoczęcia nowego semestru, a ty nie
byłeś jeszcze w bibliotece? – Nezumi zapytał unosząc brew. – Naprawdę jesteś
beznadziejny, co?
- Po prostu nie miałem potrzeby, aby do niej zaglądać. –
Powiedział w obronnym geście chłopiec, wydymając z oburzeniem wargi. Widok był
tak dziecinny, że Nezumiemu cudem udało się powstrzymać od śmiechu. Kim był ten
dzieciak? – I wcale nie jestem beznadziejny!
- Skoro tak twierdzisz, pierwszoklasisto. – Odpowiedział ze
znudzeniem Nezumi. – Biblioteka znajduje się na pierwszym piętrze, na samym
końcu południowego korytarza.
- Ach, rozumiem! Bardzo dziękuję! – Chłopiec powiedział
radośnie kłaniając się mężczyznom i jeszcze raz uśmiechając się tym swoim
radosnym uśmiechem, zanim odszedł raźnym krokiem.
- Co za entuzjastyczne dziecko. – Stwierdził Inukashi
obserwując oddalającą się sylwetkę chłopca. – Skąd znasz pierwszoklasistę?
- Wpadliśmy na siebie dziś rano. Raczej dosłownie niż w
przenośni. – Powiedział Nezumi. – Jest nieco bezmyślny. Zastanawiam się jak
dotrwał do czasu liceum bez szwanku.
- Jego włosy są dziwaczne. – Powiedział Inukashi wspinając
się na czubki palców w nadziei na dostrzeżenie w tłumie studentów,
opuszczających budynek po całym dniu lekcji, białowłosego chłopca. – Nie mogą
być naturalne, prawda?
- Jestem pewny, że są prawdziwe, choć dość
niespotykane. – Stwierdził Nezumi ziewając. – To by wyjaśniało jego
czerwone tęczówki. Chociaż wątpię, abyś je spostrzegł.
- A właśnie, że je zauważyłem!
- Naprawdę?
- Nie...
- Idiota. – Nezumi westchnął opierając się o ścianę i
uśmiechając szeroko na protesty Inukashi. Nie przyznał się jednak do tego, że
przez całą rozmowę z chłopcem wpatrywał się w jego oczy ani do tego, jak go
urzekły.
* * *
- Mmm… - Shion wymruczał do siebie stojąc na palcach, aby
dojrzeć książki wyłożone na najwyższej półce. Biblioteka była niewielka, lecz
dla chłopca wystarczająca. W końcu nie był on zachłannym czytelnikiem. Pewnego
razu Safu napomknęła mimochodem o tym, jak szeroki wybór literatury
staroangielskiej oferowała szkolna biblioteka, co nakłoniło Shiona do
przekonania się o tym na własnej skórze. W głowie nastolatka pozostały
przelotne wspomnienia, w których jego mama czytała mu książkę pod tytułem Szczęśliwy
Książę, gdy był jeszcze dzieckiem. Według Safu niemożliwym było, aby Shion
pamiętał tak odległy okres swojego życia. Przecież miał wtedy zaledwie kilka
lat. Karan na pewno już nie miała tej książki, tak więc chłopiec postanowił ją
znaleźć. Pewna część niego mówiła mu, że przywiązanie do nieistotnych wspomnień
było bynajmniej dziecinne, lecz zignorował ją kontynuując poszukiwania. – Nie
mogę sobie przypomnieć nazwiska autora …
Shion położył palce na grzbiecie książki znajdującej się
naprzeciw niego. Był to ciemnobrązowy egzemplarz sztuki zatytułowanej Hamlet,
napisanej przez Wiliama Szekspira. Oczywiście nazwisko autora było mu znane.
Szekspir był uznawany za geniusza w dziedzinie literatury jak i teatru.
Nastolatek nie był dobrze zaznajomiony z tą sztuką i był nią bardzo
zaciekawiony. Shion odczytał wszystkie tytuły książek ustawionych przed
nim: Makbet, Hamlet, Romeo i Julia, Wiele
hałasu o nic. Czy te tytuły powinny mu coś mówić?
- Makbet… - Chłopiec przeczytał
na głos. – Czy to jest tragedia? – Zapytał sam siebie.
Shion przeszukiwał wzrokiem półki odczytując tytuły
woluminów i stopniowo przesuwając się wzdłuż regałów w poszukiwaniu upragnionej
książki. Natknął się na wiele nieznanych mu tytułów, których nie potrafił
skojarzyć. Co uczyniło te historie tak wyjątkowymi, ze przetrwały przez tyle
pokoleń przemierzając tak wiele krajów? Musiał przyznać w duchu, iż było to
niesamowite i niewątpliwie chciałby je kiedyś poznać. Niestety, był
beznadziejny w czytaniu angielskiej literatury. Monologi i metafory zawarte w
książkach ułożonych ponad jego głową były zbyt trudne, aby mógł je zrozumieć i
pojąć. Choć jednocześnie były takie piękne. Shion był pod wrażeniem tego jak
Szekspir za pomocą sztuki, zarówno pisanej jak i teatralnej uczynił swoje
istnienie nieśmiertelnym.
- Och!
Stojąc na palcach chłopiec zauważył dolną część książki.
Złote litery wytłoczone na skórzanej oprawie tworzyły elegancki napis, Szczęśliwy
Książę. Autorem książki był Oskar Wilde. Cóż, to w ogóle nie
było dla niego ważne, chciał tylko wypożyczyć tę książkę. Jednak chłopiec nie
był w stanie jej dosięgnąć. Stał na palcach wyciągając ramię najdalej jak tylko
potrafił, lecz jego palce ledwie otarły się o jej grzbiet. Niestety wolumin był za bardzo ściśnięty przez sąsiadujące z nim książki, co uniemożliwiało
wyciągnięcie go. Shion przygryzł wargę w geście koncentracji wyciągając ramię
jeszcze dalej, aby chwycić grzbiet egzemplarza.
Podczas, gdy chłopiec wspiął się na place po raz kolejny
próbując dosięgnąć książki, smukła, blada dłoń chwyciła ją, zanim Shion
chociażby dotknął jej grzbietu. Chuda ręka pewnie pociągnęła książkę
wyswobadzając ją z uścisku jej sąsiadek oraz ukazując ją w pełnej okazałości.
Nastolatek odwrócił się dostrzegając nauczyciela, z którym widział się dzisiaj
już dwa razy. Nauczyciela, który nazwał go beznadziejnym oraz, który posiadał
niesamowicie szare oczy. Mężczyzna trzymał książkę uśmiechając się.
- Sensei!
- Patrzcie, kogo my tu mamy. – Powiedział nauczyciel podając
chłopakowi książkę. – Wciąż tu jesteś? Lekcje skończyły się godzinę temu.
- Odszukanie tej książki zajęło mi chwilę, ponieważ nie
pamiętałem nazwiska autora. – Wyznał Shion uśmiechając się z wdzięcznością i
chwytając zniszczony upływem czasu egzemplarz. Chłopiec ostrożnie przycisnął
książkę do klatki piersiowej. – Bardzo dziękuję, sensei.
- Nie ma za co, beznadziejny pierwszoklasisto. – Powiedział
wyciągając rękę w stronę nastolatka, aby pochwycić trzymany przez niego wolumin.
- Nie jestem beznadziejny! I mam imię. To Shion. – Wytknął
mu chłopiec dąsając się.
- Ja jestem Nezumi lecz dla ciebie i tak zawsze będę
„sensei”, tak jak ty dla mnie będziesz „tym bezmyślnym pierwszoklasistą”.
- To niesprawiedliwe! – Jęknął Shion, a Nezumi nie mógł tym
razem powstrzymać się od śmiechu. Wyciągnął książkę z uścisku chłopca, aby
przyjrzeć się jej bliżej.
- Jesteś pewny, że chcesz właśnie ten egzemplarz? To jest
uproszczona wersja. – Poinformował go Nezumi, podnosząc książkę wyżej i
spoglądając na nastolatka z uniesioną brwią.
- Ech? Naprawdę? – Shion westchnął zwieszając głowę. –
Znalezienie jej zajęło mi tyle czasu.
Nezumi przechylił głowę, po czym odłożył książkę z powrotem
na półkę.
- Jeżeli nadal zależy ci na tej książce, to tak się składa,
iż mam jeden egzemplarz w swojej sali.
- Naprawdę? – Zapytał Shion mimowolnie się rozpromieniając.
– Dziękuję!
* * *
Nezumi przepuścił Shiona na schodach słuchając jego
bezmyślnego gadania. Tak naprawdę nie przeszkadzało mu to, gdyż był
przyzwyczajony do hałasu. Jedynymi osobami z jakimi rozmawiał byli jego
uczniowie oraz Inukashi, tak więc niewinne, bezmyślne paplanie o wszystkim i o
niczym było Nezumiemu nieznane, ale zarazem interesujące. Shion opowiadał o
jego wspomnieniu mamy czytającej mu Szczęśliwego księcia tłumacząc,
że właśnie dzięki temu tak bardzo zależało mu na tej książce, oraz że podczas
poszukiwań natknął się na wiele innych, szczególnie tych napisanych przez
Szekspira.
- Ten autor na pewno napisał dużo sztuk, racja? Wiele z
nich było tragediami. - Chłopiec zastanawiał się co uczyniło pisarza tak
smutnym, aby pisać dramat za dramatem.
Nezumi musiał przyznać, że nigdy się nad tym nie
zastanawiał, może dlatego, że nie było to dla niego takie ważne. Mimo wszystko
sądził, że ciekawie jest poznać punkt widzenia Shiona.
- Sale lekcyjne starszych klas są o wiele większe. –
Stwierdził w zadumie Shion wchodząc do klasy Nezumiego. Mężczyzna przewrócił
oczami, po czym zamknął za nimi drzwi.
- Nieznacznie. – Stwierdził kierując się w stronę drzwi
prowadzących na zaplecze. Zerknąwszy za siebie, ujrzał Shiona wpatrującego się
w widok za oknem z szerokim śmiechem na twarzy. – Sufit jest po prostu
umieszczony nieco wyżej.
- To wspaniale. – Powiedział Shion odwracając się, po czym
ponownie uśmiechając. Nezumi zastanawiał się dlaczego ten chłopiec uśmiechał
się tak szeroko. Czy rzeczywiście tak niewiele trzeba mu było do szczęścia?
- W każdym razie zapraszam tutaj. – Zawołał Nezumi wchodząc
do oddzielnego pomieszczenia. Usłyszał za sobą kroki Shiona, gdy włączał lampę.
Światło oświeciło zawartość małego zaplecza. Znajdowały się w nim niezliczone
ilości zakurzonych, starzejących się książek. Chłopiec mógł poczuć wyraźny
zapach pożółkniętych stron starych opowiadań. Shion wszedł do kantorka
obrzucając je wszystkie zafascynowanym wzrokiem. – Egzemplarz, którego szukasz
powinien być gdzieś tutaj.
- Romeo i Julia – Nastolatek przeczytał
głośno delikatnie przesuwając opuszkami palców po błyszczących złotem literach,
wytłoczonych na brązowej oprawie. – Czy to również jest tragedia?
- Nigdy nie czytałeś tej sztuki? – Zapytał lekko zaskoczony
Nezumi. – To jest klasyka. Cóż, można powiedzieć, że wszystkie zebrane tutaj
książki to klasyki.
- Słyszałem wcześniej o tej sztuce, ale nic o niej nie wiem.
– Przyznał Shion wysuwając ją z półki i dokładnie oglądając okładkę. – Czy to
nie było o dwójce ludzi, którzy nie mogli być razem lub czymś w tym stylu?
- W jakże elokwentny sposób to ująłeś. – Mruknął Nezumi
przewracając oczami. Podszedł do Shiona i lekko stuknął go książką w czubek
głowy, po czym wyrecytował:
- Z łon tych dwu wrogów wzięło bowiem życie,
Pod najstraszliwszą z gwiazd, kochanków dwoje;
Po pełnym przygód nieszczęśliwych bycie,
Śmierć ich stłumiła rodzicielskie boje.
- Niesamowite! – Wykrzyknął Shion rozszerzając oczy w
zachwycie. – To był cytat z tej sztuki? Nigdy wcześniej nie słyszałem czegoś
takiego. Zapamiętałeś to? Zapamiętałeś więcej fragmentów? A co z innymi
sztukami? Czy właśnie ze względu na to tak lubisz Szekspira?
- Tak, tak, tak, to okropne tak uogólniać oraz nie. -
Powiedział Nezumi. - Jesteś strasznie ciekawski.
- Ciekawość będzie dla mnie zgubna, jak to zwykła mówić
Safu. – Shion powiedział oburzony. – Czy bycie ciekawym nie jest dobrą cechą?
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. [1] -
Zacytował Nezumi uśmiechając się szeroko na widok wytykającego do niego język Shiona.
– Znasz to przysłowie, prawda?
- Oczywiście, że znam. – Wymamrotał oburzony chłopiec,
krzyżując ramiona na wysokości klatki piersiowej. Nezumi zaśmiał się wyciągając
kolejną książkę z półki. Podał ją Shionowi, który chwycił ją z zadowoleniem
spoglądając na okładkę. – Szczęśliwy Książę…
- To jest książka, którą chciałeś, racja?
- Tak! – Shion uśmiechnął się szczęśliwie po raz kolejny. –
Dziękuję, sensei!
- Żaden problem beznadziejny pierwszoklasisto.
- Mówiłem ci! Mam na imię Shion! S-H-I-O-N!
- …Shion.
[1] W oryginale „Curiosity killed the cat” - „Ciekawość to
pierwszy stopień do piekła” tłumacząc dosłownie oznacza: „Ciekawość zabiła
kota.”
Wykorzystano
fragment dramatu „Romeo i Julia” w przekładzie Józefa Paszkowskiego.
~~ Koniec rozdziału 2 ~~