wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 10

Tłumaczenie: Yumiko
Korekta: Yumiko & Miyu

Witam wszystkich ciepło i serdecznie :3 Ach, to chyba ta część, w której zaczynam bronić się przed wszelakimi zarzutami, aby po chwili stać się cierpiętnikiem godnym poniesienia kary. Najmocniej przepraszam, każdego z osobna. Wiem, że jestem dość nierozgarnięta z tym dodawaniem notek i obiecuję poprawę. 
Muszę wyznać, iż ten rozdział jest moim ulubionym. Mam nadzieję, że spodoba Wam się równie bardzo, co mi. 
Już bez zbędnego przeciągania, życzę wszystkim miłego czytania i dobrej nocy. 
                            
                                                                                                                 Yumiko





      "Wildflower Classrooms"





- Myślę, że jesteś dla niego zbyt wredny. – Shion powiedział starając się utrzymać telefon między policzkiem a ramieniem. Próbował rozmawiać z Nezumim przez telefon, jednocześnie gotując obiad dla siebie i jego matki. – W końcu jest nauczycielem, nie? Nie może być tak głupi.


- On wciąż mdleje na mojej kanapie. – Nezumi odpowiedział z westchnieniem. W słuchawce telefonu dało się słyszeć niewyraźny dźwięk, jakby ktoś kopnął kogoś w bok. Shion skrzywił się. – To już niemal piąty raz. Nie mogę go już dłużej tutaj znieść … Hej, idź do domu!


- Nie bądź podły, sensei. – Shion roześmiał się uśmiechając do siebie oparłszy się o blat. – To nie jest zbyt pociągające.


- Jestem bardzo pociągający, o czym sam dobrze wiesz. – Nezumi odpowiedział narcystycznie wywołując u chłopca kolejny wybuch śmiechu. – Nie, Inukashi, nie mówiłem do ciebie. Rozmawiałem z Shionem. Nie ty kretynie, Shiona tu nie ma … Nie jestem w twoim mieszkaniu, to ty jesteś w moim ... Co, do cholery, jest z tobą nie tak?


- Brzmi jakbyś miał ręce pełne roboty. – Skomentował Shion.


- Może przyjdziesz zająć się nim za mnie? – Nezumi zapytał pełnym nadziei głosem. – Wystarczy, że go nakarmisz, a potem weźmiesz na mały spacer.


- Oczywiście. – Shion zgodził się uśmiechając się ponownie i powstrzymując od parsknięcia śmiechem. – Czy powinienem go też zamknąć w jego klatce?


- Tak. Jeśli tego nie zrobisz to podrapie meble. – Nezumi powiedział, a Shion usłyszał śmiech w jego głosie. Z słuchawki ponownie dobiegło niezrozumiałe bełkotanie Inukashi. – Nie, nie mówię o kotach, Inukashi, mówię o … Złaź stąd!


- Jak to się stało, że trafił do twojego domu? – Shion zapytał z zaciekawieniem.


- Po prostu przywędrował tu późno w nocy, totalnie zmarnowany. – Nezumi powiedział. – To się czasami zdarza.


- Biedny. – Shion słyszał jak Nezumi ponownie kopnął Inukashi.


- W każdym bądź razie, Shion, - Nezumi zaczął. – Masz jakieś plany na jutro?


- Jutro? – Shion zapytał przechylając głowę w zadumie. – Nie sądzę, pewnie będę się tylko uczyć. Dlaczego pytasz?


- Pomyślałem, że to właściwe pytanie skoro się spotykamy. – Odpowiedział Nezumi. – Śmiałem podejrzewać, że wszystko co robisz w wolnym czasie ogranicza się do nauki i czytania. Teraz wiem, że miałem rację.


- Zawsze myślałem, że to głupie, gdy ty lub Inukashi – sensei mówiliście, że się spotykamy. – Shion skomentował.


- Dlaczego?


- Ponieważ tak naprawdę się nie spotykamy. – Shion wyjaśnił.


- Jestem pewny, że jednak się spotykamy. To właśnie oznacza całowanie się i tym podobne rzeczy.


- Mam na myśli, że nigdy nie byliśmy na randce. – Shion sprecyzował przewracając oczami, choć gest ten był jednak bezsensowny, gdyż wciąż znajdował się w swojej kuchni, zupełnie sam. Szyja Shiona zaczęła go boleć od niewygodnej pozycji, w której trzymał telefon, więc przełożył urządzenie w zagłębienie z drugiej strony szyi. Ponownie skupił się na przygotowywaniu posiłku, o którym na chwilę całkowicie zapomniał. – Więc technicznie nie spotykamy się.


- Nie myśl o wszystkim tak technicznie. – Mruknął Nezumi. – Co? Inukashi, nie, przestań podsłuchiwać. Idź do drugiego pokoju.


Shion po raz kolejny usłyszał jak Nezumi kopnął Inukashi, aby wypędzić go z pokoju.


- W każdym bądź razie, - Nezumi powiedział po kolejnej chwili. – Co ty na to abyśmy poszli jutro na randkę?


- Ech? – Shion wydukał zaskoczony czując jak krew napływa do jego policzków. Właściwie nigdy nie rozpatrywał opcji, aby on i Nezumi poszli na randkę.


- Mówiłeś, że nie robisz nic jutro, prawda? Więc chodźmy na randkę.


- Cz-czy to jest w porządku? – Shion zapytał marszcząc lekko brwi. – Dla nas, aby pokazywać się razem publicznie. Co jeśli ktoś ze szkoły nas zobaczy?


- Ach, trafna uwaga. – Nezumi powiedział. – No cóż, wymyślę coś. Zrobimy to tak, że zadziała. Tak więc, chcesz iść?


- Tak! – Shion odpowiedział natychmiast. – Chcę pójść z tobą na randkę.




                                                                * * *



- Tak! Chcę pójść z tobą na randkę!


„Mówisz takie rzeczy bez żadnego wahania” – Nezumi pomyślał walcząc z rumieńcem, który pojawiał się na jego policzkach.


- W-więc, przyjadę po ciebie jutro. O dziesiątej. Więc lepiej się obudź, albo pójdę bez ciebie.


- Jednoosobowa randka to nie randka. – Shion wytknął Nezumiemu śmiejąc się.


- Myślę, że masz rację.


- Ale będę gotowy na czas. Więc poczekaj na mnie, dobrze?


- Oczywiście.


- Wspaniale. – Shion odpowiedział entuzjastycznie, a Nezumi usłyszał uśmiech ekscytacji w jego głosie. – Ach, tylko upewnij się, że Inukashi będzie już wtedy u siebie. Naprawdę nie chciałbym go jutro spotkać.

- Och, nie martw się, wróci do domu już w przeciągu następnych pięciu minut. – Nezumi powiedział wymierzając kolejnego kopniaka w bok Inukashi. Mężczyzna leżał na podłodze mamrocząc o podłej postawie Nezumiego i o tym, iż powinien nauczyć się bardziej doceniać przyjaciół.


- Ała! Cholera, Nezumi! – Inukashi warknął zamierzając się na Nezumiego, jednak źle wycelował cios, przypadkowo uderzając jednego z kotów mężczyzny. Zwierzę miauknęło głośno drapiąc bezlitośnie twarz Inukashi, cały czas groźnie pomiaukując.


- Co się dzieje? – Shion zapytał ze zdziwieniem, iż hałas był na tyle głośny, aby mógł go usłyszeć przez telefon.


- Nic, absolutnie nic. – Nezumi powiedział niewinnie umieszczając słuchawkę między policzkiem, a obojczykiem, aby odciągnąć kota od Inukashi. – Cravat, przestań. Inukashi, nie antagonizuj moich kotów.


- Kiedy ja nawet nie wiem co to znaczy. – Inukashi jęknął przewracając się na podłodze. Nezumi miał nadzieję, że umarł.


- Nazwałeś go Cravat. – Shion zauważył, a Nezumi mógł śmiało stwierdzić, że chłopiec przybrał właśnie pełen zadowolenia wyraz twarzy. – Mimo wszystko imiona są ważne, prawda?


- Po prostu weszło mi to w nawyk. – Nezumi bronił się.


- Więc nazwałeś inne koty?


- Poniekąd tak. – Nezumi przyznał. – Czarnego. Nazywam go Tsukiyo.


- Tsukiyo? – Shion powtórzył, po czym zaśmiał się. – Jest słodkie.


- To i tak lepsze imię, niż Cravat! To po prostu zwykły pasztecik! Niezbyt to twórcze. – Nezumi dokuczał mu, choć musiał przyznać, że sposób rozumowania Shiona był uroczy.


- Nigdy nie byłem twórczy. – Shion powiedział z oburzeniem. – Jestem zwolennikiem nauki.


- Fakt, że ktoś tak bezmyślny jak ty może być jednocześnie tak mądry nadal mnie zadziwia. – Nezumi powiedział uśmiechając się szeroko, a ponieważ droczenie się z chłopcem zawsze go bawiło, toteż nie umiał oprzeć się pokusie.


- Zamknij się!


- O mój Boże, Nezumi. – Inukashi jęknął, a jego głos był stłumiony przez podłogę, podczas, gdy wciąż leżał twarzą do ziemi w mieszkaniu Nezumiego. – Przestań flirtować ze swoim chłopakiem i poooomóż mi.


- Nikt nie może ci pomóc, Inukashi. – Powiedział Nezumi z powagą. Shion znowu się roześmiał, a dźwięk ten zawsze wywoływał uśmiech na twarzy mężczyzny.


- Jesteś taki podły, sense – Ach, ryż! – Nezumi usłyszał kipienie wody w garnku i syk ściekającej na palnik cieczy. – Aw, cholera …


- Ty gotujesz? – Nezumi zapytał nieco zaskoczony.


- Uhm. Często gotuję dla mamy i mnie. – Shion wyjaśnił, a Nezumi mógł usłyszeć szmer przesuwanego po kuchence garnka i odgłos wyjmowania talerzy z szafki. – Wiesz, od kiedy mama dłużej pracuje, w soboty robię obiady.


- Będziesz bardzo dobrą żoną.


- Zamknij się! Jeśli ktokolwiek ma być żoną to tylko ty! Twoje włosy są długie i bardzo dziewczęce. – Shion odparował, a Nezumi przybrał zirytowany wyraz twarzy. – Ach, czyżbyś miał zdenerwowany wyraz twarzy?


- Moje włosy nie są dziewczęce! Jeśli już to raczej bardzo męskie. – Bronił się Nezumi.


- Są! Są dziewczęce. – Inukashi przyznał leżąc na ziemi. Nezumi kopnął go ponownie.


- Au, Nezumi!


- Och! Witaj w domu mamo! – Nezumi usłyszał wołanie Shiona do kogoś w tle.


- Nie będę ci przeszkadzał przy obiedzie. – Powiedział Nezumi. – W takim razie, do zobaczenia jutro.


- Dobrze! – Shion powiedział wesoło. – Do zobaczenia jutro.


- Nezumi powinieneś zobaczyć wyraz swojej twarzy. – Inukashi powiedział, gdy Nezumi rozłączył się, uśmiechając się złośliwie, do góry nogami, z podłogi. – Jesteś jak mała, typowa, szkolna dziewczynka, która się zakochała.


- Wynoś się do cholery z mojego mieszkania!



                                                            * * *


Shion musiał przyznać przed samym sobą, iż jest bardzo mądrą osobą odsuwając skromność na bok. Z niesłychaną szybkością jak i dokładnością wykrywał, lustrował i rozwiązywał zadania. Już od małego był dobry w stosowanych przedmiotach oraz problemach matematycznych. Potrafił wykryć problem i natychmiastowo go rozwiązać. Był w tym po prostu dobry, co zawsze intrygowało i konfudowało jego nauczycieli oraz znajomych z klasy. Był po prostu niesamowicie mądrą osobą.

Jednakże teraz musiał przygotować się na randkę, co nie było już dla niego takie proste.

To było coś kompletnie nowego dla niego. Wahał się przyznać, lecz nigdy nawet nie przypuszczał, że wyzna komuś swoje uczucia a co dopiero, że umówi się z kimś na randkę. Nezumi był pierwszą osobą, z którą Shion był w tego rodzaju związku, więc nie wiedział czego się spodziewać. Czy zamierzał zachowywać się tak jak zawsze? A może w bardziej romantyczny, intymny sposób? Może tak, jakby to nie była żadna wielka sprawa, nawet jeśli takową właśnie była. Ta sytuacja doprowadzała go do szału, martwiła go. Czuł jak jego żołądek skręca się w supeł od nadmiaru stresu. Niewątpliwie Nezumi był na tysiącach randek z setkami innych osób, w końcu był przecież interesującym, przystojnym dorosłym. Z pewnością mężczyzna miał wysokie oczekiwania co do ich nadchodzącej randki i sądził, że będzie ona jak te wszystkie inne na, których był w przeszłości. Shion obawiał się, iż rozczaruje Nezumiego.

Marzył o tym aby poprosić Safu o poradę i faktycznie gdyby nie jej wcześniejsze wyznanie zapewne padł by przed nią na kolana błagając o pomoc. Ostatecznie nie mógł jednak zrobić tego w obecnej sytuacji wiedząc co czuje do niego dziewczyna. Nie mógł się również poradzić swojej matki, szczerze mówiąc nie chciał tego, gdyż obawiał się jakby zareagowała na wieść, iż jej syn jest w związku z innym mężczyzną nie wspominając już o fakcie, iż nauczał on w jego szkole. Był więc skazany na poradzenie sobie samemu z jego obawami, ale również ekscytacją. Shion powtarzał sobie, że ich spotkanie nie będzie różniło się w niczym od tego jak zazwyczaj spędzali czas siedząc blisko siebie i całując się. Czy fakt, iż to spotkanie określili mianem randki robił jakąś różnicę? Próbował wmawiać sobie, że nie, lecz w duchu wciąż odczuwał niepokój.

- Shion, dlaczego jesteś taki zdenerwowany? – Karan zapytała ze zdziwieniem podczas ich wspólnego śniadania. Jego matka powinna wyjść do pracy przed tym jak Shion uda się na swoją randkę z Nezumim, którą tak bardzo się przejmował. Potrzebował czegoś co odciągnęło by jego uwagę od motylków w brzuchu.

- Spotykam się dzisiaj z przyjacielem. – Nie było to kłamstwo, faktycznie wychodził spotkać się z przyjacielem, nie widział jednak potrzeby aby wspominać, iż owe spotkanie jest tak naprawę randką, a ów przyjaciel mężczyzną, w którym jest beznadziejnie zakochany. Karan nie musiała o tym wiedzieć. – Minęło trochę czasu zanim spotkałem się z kimś innym niż Safu.

- Ach, naprawdę? – Coś w jej matczynym głosie mówiło Shionowi, że nie do końca mu wierzyła. – Po prostu bądź sobą! To najlepsze co możesz zrobić.

Shion nie był co do tego całkowicie przekonany. Jak miał być sobą, gdy był tak bardzo zdenerwowany. Jednakże był wdzięczny. Najlepszym co mógł zrobić było zachowywanie się tak jak się czuł oraz czerpanie radości z czasu, który mógł spędzić z Nezumim. Tak więc najlepszym zachowaniem byłoby uśmiechanie się i przebywanie tuż obok Nezumigo, tak jak robił to zawsze.

 Jednak kilka godzin później, gdy nastolatek wsiadał do samochodu mężczyzny, jego serce biło zdecydowanie dużo szybciej i bardziej niespokojnie niż kiedykolwiek wcześniej w jego życiu.

- Dzień dobry. – Nezumi powiedział uśmiechając się przekornie. – Jestem prawdziwie zaskoczony, że jesteś tak wcześnie na nogach.

- To dlatego, że nie mogłem spać. – Shion wymamrotał bez myślenia czerwieniąc się wściekle w chwili, w której uświadomił sobie co powiedział. Speszony skrzyżował ramiona odwracając spojrzenie. – Potrafię wstać o takiej samej porze jak każda normalna osoba. 

- Jasne, jasne. – Nezumi odpowiedział przekornie protekcjonalnym tonem wyciągając rękę, aby zmierzwić mu włosy. Nawet ten prosty dotyk sprawił, iż ciało Shiona przeszył przyjemny prąd.

- U-udało ci się pozbyć Inukashi z twojego mieszkania? – Shion zapytał, gdy Nezumi zaczał prowadzić szukając tematu do rozmowy. Wiedział, że gdyby teraz zapanowała cisza, nie wiedziałby jak ją przerwać. To było dla niego bardzo ważne aby odciągnąć swoją uwagę od faktu, iż był na randce – prawdziwej randce – z Nezumim.

- Och, taa. – Nezumi powiedział kiwając głową. – Chociaż zabrało to wieczność. Musiałem wyciągnąć go siłą za drzwi.

- On jest taki śmieszny. – Shion zaśmiał się wyobrażając sobie opisaną przez Nezumiego sytuację. – Wydaje mi się, że wasza dwójka jest naprawdę dobrymi przyjaciółmi.

- Jeśli mam być szczery, to muszę przyznać, że jesteśmy. – Zgodził się Nezumi. – Przyjaźniliśmy się już w czasach liceum, lecz rozstaliśmy się idąc na studia. To był zbieg okoliczności, że oboje zostaliśmy nauczycielami na dodatek w tej samej szkole.

- To musiała być miła niespodzianka. – Stwierdził Shion, na co Nezumi pokiwał głową z uśmiechem na twarzy.

- Tak sądzę. Inukashi wciąż nie może się temu nadziwić. – Nezumi odpowiedział wzruszając ramionami. – Tak więc, gdzie chcesz się udać?

- E-ech?– Shion wyprostował się zaskoczony.

- Jesteśmy na randce. – Przypomniał mu Nezum śmiejąc się na jego reakcję. – Tak więc pytam, gdzie chcesz iść i co robić?

- Nie wiem. – Przyznał Shion osuwając się w fotelu. – nie wiem co chciałbym robić. To jest dla mnie nowość.

- Doprawdy? Cóż, nie mogę powiedzieć, że jestem zaskoczony. – Nezumi powiedział śmiejąc się ze zgorszonej miny Shiona, która była odpowiedzią na jego dogryzki. -Wiesz o co mi chodzi. Randka nie jest czymś czym można by się denerwować, Shion. W niczym nie różni się od tego jak zazwyczaj spędzamy czas.

- Trochę się jednak różni. – Protestował Shion. – Czuję się inaczej niż jak zazwyczaj.

- Chyba masz rację. – Zgodził się Nezumi. Zerknął na Shiona i uśmiechnął się delikatnie. – Również jestem nieco zdenerwowany. Cieszę się, że mogę być z tobą.

- U-Uhm. – Shion uśmiechnął się w odpowiedzi czując ogarniające go ciepło i spokój, będące reakcją na wypowiedziane przez Nezumiego słowa. Nagle ogarnęło go pragnienie pocałowania mężczyzny siedzącego tuż obok niego. Odwrócił się więc wyglądając przez okno. Nie mógł przecież pocałować Nezumiego, podczas, gdy ten prowadził.


- Cóż, masz chwilę, aby się zdecydować. – Powiedział Nezumi. – W każdym bądź razie musimy udać się gdzieś na tyle daleko by nikt nas nie rozpoznał.

- Nie chciałbym wpaść na kogoś ze szkoły. – Shion zgodził się, kiwając głową. – Hej, Sensei!

- Mm?

- Na jakim uniwersytecie studiowałeś? – Shion zapytał z ciekawością. – Czasem wydaje mi się, że wiem o tobie o wiele mniej niż powinienem.

- Uczęszczałem na uniwersytet w Tokyo. – Odpowiedział Nezumi. – Tama [1], jeśli słyszałeś o nim. Do liceum natomiast chodziłem tego samego co ty.

- Chodziłeś tutaj do liceum? – Shion zapytał w zaskoczeniu. Uśmiechnął się po czym zaśmiał. – Z jakiegoś powodu mnie to cieszy.

Nezumi uśmiechnął się do niego.

- Masz już pomysł na jaki uniwersytetu chcesz się udać?

- Kompletnie żadnego. – Shion odpowiedział w zakłopotaniu drapiąc się w tył głowy.

– Chciałbym zostać blisko tej okolicy.

- Dlaczego? – Nezumi zapytał zaskoczonym tonem. – Możesz iść gdzie tylko zapragniesz, prawdopodobnie wszędzie dostając pełne stypendium. Dlaczego, więc się ograniczasz?

- Z różnych powodów. – Shion odpowiedział niechętnie chcąc omijać szerokim łukiem ten temat. Nie chciał się przyznać, że nie o okolicę tu chodziło, lecz o Nezumiego. Mężczyzna mógł pomyśleć, że jego postępowanie jest dziecinne i najzwyczajniej w świecie głupie lecz nie dbał o to. Nezumi rozświetlał jego świat jak nikt inny przedtem i nie było nawet opcji, aby miał pozostawić kogoś tak dla niego ważnego. – Wiem, że Safu chce studiować gdzieś w Ameryce.

- Mają tam dobre u czelnie. – Nezumi zgodził się kiwając głową. – Czy ona również jest tak nieludzko mądra jak ty?

- To wcale nie jest nieludzkie. – Shion pociągnął nosem dąsając się. – Ale tak, jest. Dorastaliśmy razem i zawsze uczyliśmy się wspólnie. Właściwie to uczymy się dużo więcej niż powinniśmy.

- To tłumaczy dlaczego jesteś tak nienormalnie mądry. Naprawdę, wasi nauczyciele cały czas narzekają w pokoju nauczycielskim jacy to jesteście mądrzy.

- Ty właściwie chodzisz do pokoju nauczycielskiego?

- Oczywiście, przecież jestem nauczycielem.

- Po prostu myślałem, że cały swój czas spędzasz na spoufalaniu się ze swoimi uczniami. – Shion powiedział niewinnie śmiejąc się, gdy Nezumi spiorunował go spojrzeniem.

- Nie spoufalam się z moimi uczniami. – Nezumi powiedział treściwie. – Ty jesteś po prostu wyjątkiem.

Shion zauważył, że sceneria za oknem stała się dla niego nieznana. Budynki były tutaj o wiele bliżej siebie, a czasem bywały tak wysokie, że zasłaniały słońce. Droga również była zacieniona, a wszystko wydawało się być zatłoczone. Shion nigdy wcześniej nie był w tak zatłoczonym mieście. Całe życie spędził dorastając w bardziej małomiasteczkowej atmosferze.

- Dorastałem tutaj.

- Ech? – Shion spojrzał na Nezumiego, który wpatrywał się w drogę.

- Nim rozpocząłem edukację w liceum, mieszkałem tu. – Nezumi kontynuował. – Ponure miejsce, nieprawdaż?

- Nie widać tu słońca. – Shion odpowiedział ponownie  wyglądając przez okno. – I nie ma żadnych drzew.

  - Zawsze chciałem wyjechać gdzieś, gdzie rosną drzewa. – Nezumi przyznał. – Właśnie dlatego przystąpiłem do egzaminu kwalifikacyjnego do naszego liceum – nie chciałem tutaj dłużej zostać.

- Więc twoja rodzina się przeprowadziła? – Shion zapytał, na co Nezumi posłał mu w odpowiedzi smutny uśmiech.

- Ja się przeprowadziłem. – Nezumi sprecyzował. – Mieszkam sam od czasu, gdy skończyłem piętnaście lat. Twój wiek, jak mniemam.

- Wow – Shion powiedział w zamyśleniu. Nie potrafił sobie wyobrazić siebie żyjącego na własną rękę. Nawet jeśli jego matka rzadko bywała w domu, to jednak wciąż tam mieszkała, co sprawiało, że czuł się milej wiedząc, że ktoś jest z nim. – Byłeś samotny?

- Niespecjalnie. – Nezumi powiedział to w sposób, który utwierdził Shiona w przekonaniu, iż mężczyzna kłamał. Jednakże mógł powiedzieć, że Nezumi nie chciał dysputować na ten temat, tak więc porzucił go. Mimo tego Shion był z nim teraz. Chłopiec był pewny, że sprawi, iż Nezumi nigdy więcej nie poczuje się samotny.


                                                           * * *

Ostatecznie, Shion wybrał spacer przez miasto z Nezumim. Nie był zbytnio zainteresowany pomysłem obejrzenia filmu, zjedzenia czegoś w miłej restauracji, wspólnymi zakupami lub czymkolwiek co inne pary zazwyczaj robiły. Shion stwierdził, że on i Nezumi nie mogli być uznani za „normalną parę”, tak więc będzie w porządku jeśli ich pierwsza randka nie będzie wyglądała jak normalne randki. Spacerowali w miejscu, w którym nikt ich nie znał, mogli zatem iść trzymając się za dłonie. W chwili, w której zaczęli iść przez miasto, po tym jak zaparkowali samochód Nezumiego i zrobili pierwsze kroki, Shion niepewnie sięgnął po dłoń Nezumiego, z wahaniem oplatając jego place własnymi. Nezumi spojrzał w zaskoczeniu na chłopca, który wściekle się zaczerwienił, po czym uśmiechnął się delikatnie i owinął palce wokół tych Shiona. 

Chłopiec owinął szczelnie dłoń wokół tej Nezumiego zostając blisko jego boku. O tej porze roku rozpoczynała się zima. Shion owinął ciaśniej szalik wokół buzi próbując w ten sposób osłonić twarz przed zimnem. Białe obłoki jego oddechu uciekały spomiędzy warstw tkaniny. Palce Nezumiego były zimne, gdy ich dłonie połączyły się, więc chłopiec ścisnął dłoń Nezumiego próbując przekazać jej jego własne ciepło. Shion był tak blisko mężczyzny, że ich ramiona napierały na siebie, a co za tym idzie chłopiec mógł poczuć ciepło ciała Nezumiego tuż pod jego kurtką. Po kilku minutach spacerowania z nim nie czuł już dłużej zimna. To było coś innego, iść z Nezumim. Wokół nich było pełno ludzi a sklepy, które mijali były zatłoczone i gwarliwe, lecz świat wydawał się zamilknąć. Mężczyzna pokazywał mu budynki, które pamiętał, a Shion trajkotał zachwycony. Chłopiec po raz kolejny zdumiał się jak łatwo przychodziło mu przybywanie z Nezumim. Prowadzenie rozmowy było proste niczym oddychanie, jego słowa niczym wdychanie powietrza, natomiast śmiech Nezumiego niczym wydychanie.

- Myślę, że to, że nie możesz tu zobaczyć słońca nie ma teraz znaczenia. – Shion powiedział po upływie pewnego czasu owijając ciaśniej szalik wokół buzi i spoglądając w niebo. – Zachmurzyło się.

- Może spadnie śnieg. – Nezumi odpowiedział. Shion ścisnął mocniej dłoń Nezumiego, ponownie zerkając w niebo.

- Może napada tak dużo, że jutrzejsze zajęcia zostaną odwołane. – Shion zasugerował, na co Nezumi roześmiał się.

- Inukashi byłby w niebo wzięty. – Stwierdził Nezumi. – Jestem skłonny założyć, że przez cały weekend nie ocenił ani jednego testu.

- A ty? – Shion zapytał.

- Sprawdziłem wszystko wczoraj. – Nezumi odpowiedział szczerząc się. – Inukashi mógłby zrobić to samo, gdyby nie mdlał na mojej kanapie.

- Z Cravatem. – Shion odpowiedział, nieco zadowolony z siebie. – I Tsukiyo. Będziesz musiał nazwać trzeciego kota.

- Nie mogę wymyślić dla niego żadnego mienia.

- Więc ja go nazwę. – Shion zadecydował kiwając głową. – Zdecydowanie.

- W takim razie niewątpliwie będzie to świetne imię. – Nezumi droczył się, nim zatrzymał się naprzeciw ogromnej, starej budowli. Shion spojrzał na Nezumiego, który najwyraźniej pogrążył się w myślach na widok budynku, po czym przeniósł wzrok na ową budowlę, rzucając jej pytające spojrzenie. Budynek ten wyglądem nie przypominał większości innych w tym mieście; fragmenty ceglanych ścian porastał bluszcz wijący się w kierunku dachu nie dotykając go jednak. Nie był również tak wysoki jak pozostałe. Znajdowały się tu kamienne schody prowadzące do wejścia, które górowało nad innymi wejściami. Całokształt wyglądał bardzo efektownie.

- Co to za miejsce? – Shion zapytał i wyglądało na to, że wyrwał Nezumiego z zamyślenia jakie wywołał widok tej budowli.

Mężczyzna zamrugał i spojrzał na niego po czym ponownie przeniósł wzrok na budynek.

- To był teatr. – Nezumi odpowiedział przechylając głowę podczas, gdy oceniał stan konstrukcji. – Wygląda na zaniechany.

- Jest zamknięty. – Shion powiedział wskazując na wejście. Na imponujących, podwójnych, drewnianych drzwiach służących jako wejście do teatru widniała spora tabliczka z napisem „ZAMKNIĘTE”. – Wygląda na to, że jest tak, już przez jakiś czas.

- Taa …

- W oczach Nezumiego dało się dostrzec cień smutku, niemalże tęsknoty. Serce Shiona krajało się na ten widok. Chłopiec wpatrywał się w budynek teatru nieco dłużej po czym jego spojrzenie powędrowało w kierunku wewnętrznej uliczki, która rozpościerała się wzdłuż bocznej ściany gmachu. To miasto, pełne ciemnych zaułków, które nigdy nie poczuło ciepła promieni słonecznych, było miejscem, w którym dorastał Nezumi. To w tym miejscu mężczyzna śmiał się, płakał, kochał i oglądał sztuki teatralne. Właśnie to miejsce Shion pragnął poznać, aby móc w pełni zrozumieć osobę, która  dorosła, aby stać się dla niego kimś bardzo cennym. Oddech Shiona opuścił jego usta jawiąc się w postaci białych obłoczków, a już po chwili ciepłe powietrze zastąpiło to lodowate, zimowe. Pozwolił sobie na krótkie przemyślenie konsekwencji oraz powodów dlaczego nie powinien tego robić, po czym pociągnął ramię Nezumiego prowadząc go po schodach ku wejściu do teatru.

- Shion?

- Wjedźmy do środka. – Zasugerował Shion odwracając się do mężczyzny i chwytając jego dłoń w swoje własne, po czym idąc tyłem dalej prowadził go wzdłuż schodów. Nezumi rzucił mu zmieszane spojrzenie zastanawiając się przez moment.

- Po co? – Zapytał.

- To miejsce wydaje się być dla ciebie ważne. – Wyjaśnił Shion. Wciąż ciągnąc go po schodach w kierunku drzwi sięgnął ku klamce. – Mam nadzieję, że nie jest zamknięte.

- Prawdopodobnie jest, więc…

- Nie jest. – Shion powiedział śpiewnym głosem otwierając drzwi i posyłając Nezumiemu niemalże bezczelny uśmieszek. – Pan przodem.

- Ale z ciebie bachor. – Nezumi wymamrotał, choć jego głos był przekorny i poczochrał włosy chłopca, który wszedł tuż za nim. Shion z entuzjazmem podążał za Nezumim, a drzwi zatrzasnęły się głośno za nimi.


                                                * * *

Powietrze nie było takie, jakim zapamiętał je Nezumi.

Mężczyzna posiadał żywe wspomnienia uczucia jakie panowało w tym miejscu, w teatrze, który był teraz pusty. Nezumi mógł wymykać się tak wiele razy w piątkowe wieczory, aby oglądać sztuki, które widział już przedtem oraz te, o których istnieniu nie miał pojęcia. To właśnie tutaj zakochał się w Szekspirze, w melodii jego słów wiedząc, że to brudne miasto nie miało mu nic do zaoferowania. To właśnie w tym miejscu zapamiętał fragmenty sztuk przyłapując się na szeptaniu ich podczas, gdy były odgrywane na scenie. W tym miejscu odurzył go zapach rękopisów, fotelów obitych w skórę jak i niemalże słodka woń drewnianych ścian. W tym właśnie miejscu pokochał coś pierwszy raz w życiu. Pokochał słowa stworzone przez innych ludzi jak i wymyślone przez nich scenariusze.

Wszystko wyglądało jak kiedyś; ściany miały intensywny kolor ciemnego drewna, dokładnie taki jak w jego wspomnieniach. Pluszowy dywan wciąż był w kolorze szkarłatnej czerwieni. Shion i Nezumi stali w głównym holu, od którego odchodziły boczne korytarze prowadzące na scenę, do garderób oraz do miejsca, w którym zasiadała widownia. Shion przebiegł palcami wzdłuż ścian podziwiając zdobiące je obrazy. Było tam dość ciemno, gdyż jedynym źródłem światła były cienkie promyki wydobywające się spod drzwi wejściowych do teatru.

- W powietrzu unosi się zapach przeróżnych historii. – Shion powiedział nieobecnym głosem, powoli obracając się w miejscu i obserwując sufit ponad nim, malowidła oraz ciemne, mahoniowe ściany. Nezumi uśmiechnął się do siebie. W jaki sposób Shionowi udało się tak trafnie opisać jego myśli za pomocą tych kilku słów? – Nie uważasz, sensei?

- Tak. – Nezumi odpowiedział idąc ponownie w jego kierunku. Położył dłoń na drobnych plecach Shiona, po czym podążył ku scenie z chłopcem tuż obok niego. – Tędy.

- Pamiętasz to miejsce?

- Tak. – Nezumi przemówił niskim głosem, który mógł być nigdy nie słyszany w tym miejscu. W pustce i ciszy jego słowa odbijały się echem. To było takie samotne uczucie. – Pamiętam to miejsce.

Tak też było, pamiętał je aż za dobrze. Wspólnie weszli do dużego pomieszczenia, w którym sufit znajdował się bardzo wysoko, przyozdobiony okazałym żyrandolem,  fotele obite były brązową skórą, dywan emanował szkarłatem a ściany złotem. Ten widok pozbawił Nezumiego tchu, gdyż wspomnienia jakie posiadał stały się w tym momencie bardzo żywe i barwne. Uczucie było niemalże takie jakby na powrót stał się uczniem gimnazjum siedząc w pierwszym rzędzie i wpatrując się w aktorów z jawnym podziwem. Mógł również na nowo usłyszeć ich głosy, głośne, przepełnione pewnością siebie jak i mnóstwem innych, rozmaitych emocji, które czasem przynosiły łzy do oczu Nezumiego. Historie, które mógł tak dobrze zapamiętać, odbijały się echem w jego głowie mieszając się ze sobą. To uczucie było również przerażające. Pragnął na nowo doświadczyć tych wszystkich rzeczy, czuć ten sam podziw, który ogarniał go kiedyś. 

Mężczyzna powoli skierował swoje kroki ku przedniemu rzędowi zapadając się w jednym z foteli. Znajome uczucie chłodnego w dotyku skórzanego obicia powróciło do niego, gdy przebiegł palcami wzdłuż podłokietnika. Wziął głęboki oddech i odczekał kilka chwil nim ponownie wypuścił powietrze.

Niespodziewanie światło ponad sceną zapaliło się, lekko oślepiając Nezumiego swoim blaskiem. Zamrugał i spojrzał na scenę. Shion wyszedł na jej środek odsłaniając zęby w szerokim uśmiechu.

- Znalazłem włącznik światła, sensei !

- Widzę. – Nezumi odpowiedział uśmiechając się.

Shion stanął prosto i odchrząknął.

- Dziękuję, dziękuję wszystkim za przybycie na dzisiejszy spektakl. – Shion powiedział poważnie z nutką egoizmu w głosie. Ukłonił się znacząc ręką w powietrzu szeroki łuk. – Dzisiejsza sztuka będzie naprawdę niesamowita.

- Nie mogę się doczekać. – Nezumi droczył się, na co Shion spojrzał na niego wciąż pochylając się nisko w swoim ukłonie i szczerząc zęby w uśmiechu. – Jaką sztukę mam zaszczyt dziś obejrzeć?

- Dobre pytanie, proszę Pana! – Shion powiedział głośno prostując się. – Nie mam pojęcia!

- Jesteś w tym okropny. – Powiedział Nezumi. – Powinni cię zwolnić.

- Ach, cóż za niegrzeczny członek widowni. – Shion westchnął dramatycznie przykładając obie dłonie do serca. – Słyszałeś to? To był dźwięk mojego pękającego na pół serca.

- To z pewnością nie było warte opłaty za wstęp na dzisiejszy spektakl. – Nezumi powiedział przekornie, na co Shion wytknął do niego język. – Romeo i Julia. Akcja.

- Dwa rody, zacne jednako i sławne, - Shion zaczął stając prosto i przybierając dramatyczny, odpowiedni do sytuacji, głos. – Tam, gdzie się rzecz ta rozgrywa, w Weronie, Do nowej zbrodni pchają złości dawne, Plamiąc szlachetną krwią szlachetne dłonie. Z… łon… um… - Shion zamarł stukając się w podbródek i próbując przypomnieć sobie następną linijkę tekstu.

- Z łon tych dwu wrogów wzięło bowiem życie, - Nezumi obwieścił z pół uśmiechem, gdy wyrecytował z pamięci. – Pod najstraszliwszą z gwiazd, kochanków dwoje; Po pełnym przygód nieszczęśliwych bycie, Śmierć ich stłumiła rodzicielskie boje.

- Mam wrażenie, że zapamiętałeś każdą sztukę Szekspira, sensei. – Shion powiedział śmiejąc się. Przechylił głowę w zaciekawieniu. – Chciałeś kiedyś zostać aktorem?

- Hmm? – Nezumi zastanowił się chwilę nad pytaniem, po czym pokręcił głową. – Nie, nie sądzę.

- Och, to dobrze. – Shion powiedział kiwając głową. Nezumi zaśmiał się.

- Dlaczego dobrze? – Nezumi zapytał w zaciekawieniu.

- Ponieważ nie chciałbym, abyś kiedykolwiek stał się kimś innym niż Nezumi. – Shion wyjaśnił uśmiechając się promiennie. Nezumi poczuł jak jego serce załomotało w piersi na te słowa. Bezceremonialny sposób w jaki Shion wypowiedział je, szczerość oraz to jak płynnie jego imię wypłynęło z ust chłopca urzekły go. Shion nigdy wcześniej nie zwrócił się do Nezumiego używając jego pierwszego imienia i choć zrobił to dość pośrednio, sprawił, że mężczyznę ogarnęło przyjemne ciepło. Spojrzał na scenę, gdzie Shion stał samotnie na samym środku parkietu, a światło jupiterów oświetlało jego sylwetkę, podczas, gdy on sam obserwował to niesamowite pomieszczenie, w którym się znajdowali. Światło otulało go w sposób jakiego Nezumi nigdy wcześniej nie widział. Chłopiec uśmiechał się promiennie. Nezumi uśmiechnął się ponownie podnosząc się ze swojego fotela na widowni, aby powoli podążyć w kierunku schodów z boku podestu prowadzących ku scenie.

Shion obserwował pianino znajdujące się na krańcu sceny, niepewnie naciskając klawisz i podskakując na nagły dźwięk wydobywający się z instrumentu. Nezumi podszedł do niego i przebiegł palcami po wierzchu okazałego pianina czując znajomą w dotyku powierzchnię.

- Nigdy nie uczyłem się grać na pianinie. – Shion powiedział, gdy Nezumi zbliżył się delikatnie naciskając klawisze. – Safu potrafi grać na nim bardzo dobrze, tak jak moja mama.

- Nie chciałeś się nauczyć? – Nezumi zapytał stając tuż za nim. Objął chłopca w pasie opierając brodę na jego ramieniu. Uśmiechnął się do siebie, gdy na policzkach Shiona zagościł rumieniec.

- Myślę, że byłem bardziej zainteresowany nauką. – Shion powiedział dochodząc do siebie. Oparł się o Nezumiego uśmiechając się na ich bliskość. – W pewnym sensie teraz tego żałuję.

- To pianino gra automatycznie. – Nezumi wyjaśnił mu odrywając się od Shiona, aby wcisnąć guzik z boku instrumentu. Rozbrzmiała piękna, klasyczna melodia. Klawisze same opadały, aby następnie unieść się z powrotem w ich własnym rytmie. Shion obserwował to zjawisko w zachwycie pochylając się bliżej. – Bardzo przydatna rzecz w sytuacji, gdy aktor, który nie umiał grać na pianinie musiał udawać, że jednak potrafi.

- To takie fajne. – Shion przyznał w zachwycie prostując się ponownie i uśmiechając się do Nezumiego. – Brzmi dokładnie jakby ktoś na nim grał.

- O to właśnie chodzi. – Nezumi zachichotał. Chwycił dłoń chłopca i pociągnął go za sobą na środek sceny. – Potrafisz tańczyć, Shionie?

- E-ech? – Shion zająknął się ze zdziwienia rumieniąc się lekko, nim potrząsnął głową. – Nie, nie potrafię. Nigdy wcześniej nie tańczyłem.

- Nigdy? – Nezumi zapytał na co Shion pokiwał przytakując. Nezumi owinął ramię wokół talii Shiona, a drugą ręką chwycił jego dłoń. Położył sobie wolną rękę chłopca na ramieniu. – Cóż, teraz masz okazję.

- Nie potrafię! – Nalegał Shion potykając się w zaskoczeniu o własne nogi i opadając na klatkę piersiową Nezumiego. – Chyba naprawdę jestem w tym okropny!

- Możliwe, ale tak czy siak spróbujmy. – Nezumi powiedział odsłaniając zęby w uśmiechu. Pochylił się, by ucałować czoło chłopca, po czym powoli poprowadził chłopca powolnym krokiem, któremu akompaniował utwór grany przez niewidzialnego pianistę na okazałym instrumencie. – Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy…

Ostatecznie Shion okazał się być bardzo niezdarny. Chłopiec potknął się o własne stopy więcej niż raz i przywierał do Neumiego zbyt mocno, a żadnego z jego kroków nie można było określić mianem wdzięcznego. Jednak mimo wszystko mężczyzna wciąż uważał, iż w jego krokach można było dostrzec swego rodzaju delikatność. Shion bardzo się starał i próbował dostrzec w ich krokach wzorzec, po którym mógłby się poruszać. Już po chwili udało mu się przestać deptać po stopach partnera i w skupieniu obserwował ich kroki próbując poradzić sobie z wyzwaniem. Nezumi zaśmiał się cicho, na co chłopiec zaczerwienił się w zakłopotaniu spoglądając na niego.

- Nigdy wcześniej nie tańczyłem, więc – Och!

Chłopiec po raz kolejny potknął się o własne stopy, rozproszony przez ich konwersację, niemalże przewracając się. Przylgnął do Nezumiego nakazując sobie stać prosto. Ramiona owinął mocno wokół szyi partnera, na co ręce Nezumiego instynktownie powędrowały ku talii chłopca.

- A-ach, przepraszam, sensei.

Shion podniósł wzrok i odkrył, że byli bardzo blisko siebie. Chłopiec mógł poczuć oddech Nezumiego owiewający jego twarz i pochylił się bliżej nawet nie myśląc. Przechylił głowę, aby złożyć na ustach Nezumiego, ktrótki, niewinny pocałunek. Po tym jak odsunął się nieco od mężczyzny, ten natychmiast przybliżył się do chłopca i odwzajemnił pocałunek przyciągając go do siebie bliżej.

- S-sensei, czy to w porządku… tutaj…?

- Nikogo tutaj nie ma. – Nezumi wymruczał, ponownie całując Shiona. Chłopiec zanucił w zgodzie i oddał pełen entuzjazmu pocałunek. Wspiął się na palce i wyciągnął dłoń, aby po chwili wplątać ją we włosy Nezumiego. Shion wciąż nie mógł uwierzyć, że rzeczy takie jak te dzieją się naprawdę, że był tutaj całując Nezumiego, który był jego chłopakiem. Miał już wcześniej podobne myśli, marzył o tym, ale nigdy nie pomyślałby, że to stanie się rzeczywistością. Nigdy nie pomyślał, że pewnego dnia on i Nezumi mogli być w tego rodzaju związku, w którym mogli trzymać się za dłonie, uśmiechać do siebie i być ze sobą tak jak teraz. Nezumi całował go w sposób w jaki nigdy wcześniej tego nie robił. Byli tak blisko siebie a ich ramiona były ciasno owinięte wokół siebie. Shion wiedział, że to właśnie rzeczywistość i był za to niezmiernie wdzięczny. Nezumi polizał jego dolną wargę na co Shion rozchylił jego własne wargi w odpowiedzi. Miał wrażenie, że jego serce niemalże płonie, gdy poczuł jak język Nezumiego wsunął się do jego ust. Nigdy wcześniej nie był całowany w ten sposób, bądź co bądź Nezumi był jedyną osobą, z którą się całował. Chłopiec zsunął dłonie zatrzymując je na wysokości klatki piersiowej mężczyzny, ściskając materiał jego kurtki. Przechylił głowę i pocałował Nezumiego najlepiej jak tylko potrafił.

Muzyka wydobywająca się z pianina stopniowo cichła, a Shion odsunął się od Nezumiego zarumieniony i pozbawiony oddechu. Mężczyzna pochylił się i oparł czoło o to chłopca sprawiając, że ich nosy zderzyły się, na co Shion uśmiechnął się nieco wstydliwie. Pochylił się, by ponownie pocałować Nezumiego, tym razem bardziej delikatnie. Nezumi uśmiechnął się tuż przed jego ustami cicho chichocząc.

- Miałeś rację, naprawdę nie umiesz tańczyć.

- Przymknij się. – Wymamrotał chłopiec chowając twarz w zagięciu szyi Nezumiego w geście zakłopotania. – Tak jakbym kiedyś uczył się jak to się robi.

- Chodź, idźmy stąd. – Nezumi powiedział śmiejąc się i ujmując Shiona za rękę poprowadził go ku zejściu ze sceny. Gdy przechodzili obok wyłączników, Shion ponownie zgasił światła, pozwalając, by to opustoszałe miejsce raz jeszcze pogrążyło się w ciemnościach. Chłopiec pomyślał, że to dość smutny widok. – Nie sądzę, abym chciał powrócić do tego miejsca.

- Dlaczego? – Shion zapytał w zaciekawieniu spoglądając za siebie podczas, gdy opuszczali główne pomieszczenie w tym budynku. Chłopiec spojrzał na mężczyznę, który nostalgicznie rozglądał się wokół.

- To miejsce jest pełne dobrych wspomnień… Z czasów, gdy byłem młodszy oraz z dzisiejszego dnia spędzonego z tobą. Nie chcę, aby to uległo zmianie. – Nezumi odpowiedział spoglądając na Shiona. Uśmiechnął się podczas, gdy chłopiec mógł jedynie zarumienić się i przywołać na twarz uśmiech. Pociągnął go za rękę prowadząc w kierunku drzwi. – Daj spokój, nasza randka jeszcze się nie skończyła.

Shion nie mógł czekać.


                                                   * * *

- Przeproś ode mnie twoją mamę, za to, że  trzymałem cię poza domem do tak późnej pory. – Nezumi powiedział, gdy zaparkował na podjeździe Shiona. Chłopiec pokiwał głowa w odpowiedzi i owinął ciaśniej szalik wokół szyi, niezbyt uradowany perspektywą zetknięcia się z lodowatym powietrzem, gdy tylko wysiądzie z samochodu. Wiedział również, że moment, w którym zrobi pierwszy krok na zewnątrz będzie oznaczał koniec ich randki. Nawet wiedząc, że jutro ponownie zobaczy się z Nezumim czuł, że to za długo. – Coś nie tak?

- Na zewnątrz jest zimno. – Jęknął, na co Nezumi roześmiał się. Mężczyzna pochylił się i pocałował chłopca w zaskakującym, pożegnalnym pocałunku.

- Nie każ twojej mamie czekać. – Nezumi pouczył go ze złośliwym uśmieszkiem.

Shion zarumienił się i wyjąkał w odpowiedzi:

- Do zobaczenia jutro.

- Doobra. – Shion wreszcie otworzył drzwi samochodu i wysiadł z niego, jednak nim zamknął za sobą drzwi, nachylił się ponownie w stronę auta. – Hej, sensei?

- Hmm?

- Będzie też druga randka, prawda?

Teraz była kolej Nezumiego, aby być zakłopotanym. Nadzieja i nieśmiały wyraz twarzy Shiona ujmowały go. Jego niewinność, zawsze czysta i nieskalana. Nezumi kiwnął raz, ale pewnie.

- Oczywiście.

- Dobrze. – Shion odpowiedział z uśmiechem. – Bye-bye, sensei

Nezumi potrząsnął głową, gdy Shion zniknął we wnętrzu domu. Chłopiec definitywnie wpędzi go kiedyś do grobu. Choć musiał przyznać, że, gdy wycofywał samochód z podjazdu i zaczął jechać do domu, nie przeszkadzało mu to. W końcu Shion był Shionem.




[1] - Japoński collage, który znam bardzo słabo. Był to pierwszy uniwersytet jaki przyszedł mi do głowy. - przyp. aut.


"Bye-bye" zdecydowałam się zostawić ze względu na to, iż młode lekkoduchy w anime często żegnają się tym zwrotem z innymi. Zawsze bardzo mi się to podobało, gdyż brzmiało dla mnie po prostu uroczo. Choć szczerze powiedziawszy dla mnie wszystko jest słodkie i urocze. :3


Wykorzystano fragment Romea i Julii w przekładzie Józefa Paszkowskiego.




                                 
                                               ~~ Koniec rozdziału 10 ~~